W sprawie księdza Andrzeja Dymera rodzą się kolejne pytania o odpowiedzialność hierarchów, którzy przez lata nie podjęli żadnych działań. O oskarżeniach wobec księdza szczecińscy biskupi mieli wiedzieć już w połowie lat 90. ubiegłego wieku. Dlatego w Środę Popielcową słychać zdecydowany apel do duchownych o rozliczenie się z przypadków pedofilii w Kościele.
Środa Popielcowa rozpoczyna w Kościele Katolickim wielki post. Symboliczne posypywanie głowy popiołem przypomina o konieczności pokuty.
- To jest czas szczególnego nawrócenia i nie wiem, czy będzie to dobra okazja dla niektórych hierarchów, żeby zastanowili się, co powinni ze swoją funkcją zrobić - ocenia ks. prof. Andrzej Szostek, filozof, etyk, były rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Tuż przed tym jednym z najważniejszych dni dla katolików, polskim Kościołem wstrząsnął kolejny skandal pedofilski.
"Kompletna obojętność, kompletna" - w taki sposób w reportażu "Czarno na białym" TVN24, opisuje dominikanin o. Józef Puciłowski zachowanie władz kościelnych w Szczecinie przez 25 lat na powtarzające się doniesienia o wykorzystywaniu seksualnym chłopców przez wpływowego księdza Andrzeja Dymera.
Wśród duchownych, którzy mieli nie reagować w sprawie księdza Dymera, miał być także obecny metropolita szczeciński arcybiskup Andrzej Dzięga.
- Andrzeju oddaj się do dyspozycji Ojca Świętego. Pomożesz Kościołowi, swojej diecezji i nam wszystkim - apeluje ks. prof. Alfred Wierzbicki, teolog, etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
To wezwanie do kolegi z seminarium ksiądz Alfred Wierzbicki formułuje w przekonaniu, jak bardzo Kościół zawodzi i ofiary molestowania, i wiernych. Przykład historii księdza Dymera to także historia zaniechania i ukrywania sprawy przez kościelne władze.
- Ma się takie wrażenie, że to jest opcja na przeczekanie, ale to jest niechrześcijańskie - podkreśla ksiądz Wierzbicki.
Śmierć Dymera kończy sprawę?
Państwowa komisja do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii uznała, że śmierć Andrzeja Dymera kończy postępowanie wyjaśniające. Duchowny zmarł we wtorek.
"Celem postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez Państwową Komisję wobec osoby wskazanej jako sprawca jest wydanie postanowienia w przedmiocie wpisu tej osoby w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, prowadzonym przez Ministra Sprawiedliwości. Zgodnie z przepisami ustawy o Państwowej Komisji, śmierć osoby wskazanej jako sprawca kończy postępowanie wyjaśniające, a więc jedynie postępowanie dotyczące wpisu tej osoby w Rejestrze" - możemy przeczytać w komunikacie komisji.
- To nie jest tak, że wraz ze śmiercią księdza nie ma problemu. Są ofiary, są różnego rodzaju historie, matactwa, kłamstwa - przypomina o. Marcin Mogielski, dominikanin.
- Sprawy księdza Dymera nie można sprowadzić tylko do księdza Dymera. Śmierć księdza Dymera nie kończy jego sprawy - podkreśla Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika "Więź".
W sprawie księdza znów wracamy do odpowiedzialności biskupów szczecińskich i metropolity Gdańska, który przez ponad dziewięć lat miał blokować proces przeciwko księdzu. Po nagłośnieniu sprawy we wtorek okazało się, że wyrok kościelnego sądu w sprawie księdza Dymera zapadł, ale jest tajny.
- To jest fatalny, korupcjogenny system, który sprzyja pedofilom. To jest eldorado, które my tworzymy w Kościele - ocenia o. Paweł Gużyński, dominikanin.
Jednocześnie komisja do spraw pedofilii zapewnia, że nie zaprzestaje działań w sprawie księdza Dymera, w tym tych umożliwiających pociągnięcie do odpowiedzialności osób współwinnych za zaniechania umożliwiające krzywdzenia dzieci. Tych, którzy milczeniem przyzwalali na wykorzystywanie seksualne dzieci.
"Państwowa Komisja nie zaprzestaje natomiast dalszych działań w tej sprawie, a w szczególności dotyczących: ochrony czci, praw i godności osób poszkodowanych; interwencji i ich wspierania; identyfikacji problemów pojawiających się w praktyce ścigania tego rodzaju przestępstw i karania ich sprawców, a zwłaszcza umożliwiających pociągnięcie do odpowiedzialności w przypadku niezawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa pedofilii" - można przeczytać w komunikacie.
"Komisja jest zdeterminowana podejmować działania" - dodaje w wiadomości do redakcji "Fatów" TVN szef komisji Błażej Kmieciak.
Nazwiska hierarchów kościoła w sprawie Dymera nie padają, dlatego niewielu wierzy w skuteczność zarówno państwowych, jak i kościelnych procedur. Eksperci zwracają uwagę, że zbyt ścisły jest związek hierarchów z władzą PiS, dlatego Kościół katolicki może czuć się uprzywilejowany.
- Nieszczęście polega na tym, że (Kościół - przyp. red.) stworzył sobie takie warunki do działania bezkarności - twierdzi Artur Sporniak z "Tygodnika Powszechnego".
Głos prymasa Polski
Niezależne media od lat informują o nadużyciach księży i procederze ich chronienia przez hierarchów. - To pokazuje, do jakiego stopnia ten problem jest głęboko w Kościele - ocenia ksiądz Andrzej Szostek.
Jednym z nielicznych, który wyraża skruchę, jest prymas Polski Wojciech Polak, ale wydane przez niego oświadczenie też pokazuje jego bezsilność.
"Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia" - możemy przeczytać w oświadczeniu prymasa Polski.
- Mam wrażenie, że jest też bardzo osamotniony wśród biskupów - mówi o prymasie ksiądz Alfred Wierzbicki.
Niewyjaśnienie afer pedofilskich i równocześnie popieranie zakazu aborcji skutkują gniewem, zwłaszcza młodych ludzi, wobec Kościoła.
- Dochodzimy do takiej granicy, kiedy musimy poważniej brać ten gniew ludu - dodaje Wierzbicki.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24