Chcę żeby wszystkie izraelskie dzieci wiedziały, że były niemieckie obozy zagłady, ale Polska ustawa zawiera także elementy nie do przyjęcia - mówi izraelski minister edukacji. Izrael wyraźnie liczy na dialog i na zmiany, a premier Morawiecki podkreśla, że Polaków ratujących Żydów był nawet milion, a szmalcownicy to był margines.
- Za zbrodnie w Jedwabnem odpowiadają Niemcy i ich sprawstwo kierunkowe nie podlega wątpliwości - twierdzi Jacek Żalek. Poseł koalicji rządowej podważa tym samym znaczną część ustaleń IPN-u, a także Jana Tomasza Grossa, autora książki o Jedwabnem, która nie jest - jego zdaniem - pracą naukową.
Co innego twierdzi minister spraw zagranicznych. " w Jedwabnem Polacy zabili Żydów i nikt się tego nie wypiera" - podkreśla Jacek Czaputowicz. - Trzeba mówić o prawdzie i chcemy, żeby ta prawda docierała do wszystkich - dodaje marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Szansa na dialog?
Tylko która prawda? Ambasador Izraela pytana o możliwe rozmowy grup roboczych pyta o intencje strony polskiej. Anna Azari stwierdziła, że "spotkanie dla spotkania jest całkiem nieciekawe".
Samo skierowanie ustawy przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego ambasador określa jako drzwi, dzięki którym można prowadzić dialog. Tylko czy polska zmieni ustawę? - My naszych racji na pewno będziemy bronić. Będziemy starali się budować to wszystko w dialogu - mówił w czwartek premier Matusz Morawicki.
A czy możliwy jest krok wstecz? - Jak taki krok wstecz mógłby wyglądać? Że stwierdzimy, że częściowo jednak byliśmy odpowiedzialni za Holocaust? Tego nie można było zrobić - podkreśla Marcin Horała z PiS.
Minister edukacji Izraela, w rozmowie z dziennikarzem TVN24 Jackiem Tacikiem, niejako w odpowiedzi przytacza historie swoich krewnych.
- Matka z dwójka dzieci została zamordowana w lesie po pięciu latach ukrywania się przed Niemcami. Zabili ją Polacy. Nie mogę historii, zwłaszcza mojej rodziny, tak po prostu wymazać - podkreśla Naftali Bennett. Dlatego pełna wolność opowiadania, dyskusji i świadectw jest dla Izraela koniecznością, a ustawa ograniczająca to - nie do przyjęcia.
"Wyścig o elektorat skrajny"
Zdaniem opozycji spór z zagranicą to dla PiS-u tylko gra z elektoratem w kraju. - To jest wyścig miedzy Kukiz'15, narodowcami a PiS-em o elektorat skrajny - ocenia Adam Szłapka z .Nowoczesnej.
Gra, która - jak słyszymy - ważniejsza jest nawet od stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, które wyraziły rozczarowanie podpisaniem przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy. - Podobno sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych był zapewniany o zupełnie innych intencjach PiS-u, stąd te mocne sformułowania - mówi były wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski.
Ciąg nieporozumień
Nieporozumienia ciągną się od początku prac nad ustawą, co potwierdził były szef MSZ.
- Strona Izraelska nie akceptowała tej ustawy i MSZ ostrzegał przed tym - stwierdził we wtorek w RMF FM Witold Waszczykowski. Izrael uznał, że po protestach prace nad ustawa zostały zamrożone i temat skończony.
Wersja strony polskiej jest inna. - Nigdy nie było takich obiekcji, które spowodowałyby, żeby zaistniała konieczność zmiany tej ustawy. Pewne uwagi pojawiły się - mówiła w "Jeden na jeden" wicepremier Beata Szydło.
Terminów konsultacji na razie brak.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock