Secret Service pracuje pełną parą przed wizytą w Warszawie prezydenta Donalda Trumpa. Z trasy przejazdu znikną wszystkie samochody, a z każdego przystanku podejrzane przedmioty. Służby muszą uporać się także z protestującymi przed Sądem Najwyższym.
O przylocie prezydenta Trumpa muszą pamiętać ci, którzy akurat planują odlot. - Trzeba założyć, że na lotnisko trzeba będzie przyjechać parę minut wcześniej - mówił Hubert Wojciechowski z Lotniska Chopina w Warszawie.
Im dalej w miasto, tym więcej kłopotów. Na godzinę przed przejazdem kolumny, ulice będą zamykane. Taksówkarze są zgodni: - Będzie jeszcze gorzej, korki będą straszne. Masakra - komentują.
Na drodze prezydenta Trumpa może także stanąć wóz Drzymały. Otoczone oponami miasteczko protestujących już od kilku miesięcy stoi przed Sądem Najwyższym. - Obecność uczestników jest tam nielegalna - zaznacza jednak Ewa Gawor z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Warszawy.
Protestujących "zlikwidują siłą"?
Na tym samym miejscu, gdzie zebrali się protestujący, czyli na placu Krasińskich, zaplanowano przemówienie Donalda Trumpa. - Funkcjonariusze mówią, że nas tutaj siłą zlikwidują. Nie wiem, czy chcą powtórzyć ukraiński Majdan - pytał Adam Słomka, organizator miasteczka protestujących przed Sądem Najwyższym.
Urząd miasta poinformował policję i Biuro Ochrony Rządu, że nie ma zgody na manifestację. Służby na razie czekają, a turyści patrzą i trochę się dziwią. Dziwią się też protestujący.
- Trzeba nas zlikwidować, bo będziemy prezydenta atakować? No, panie, no! Czy to nie jest jakaś diabelska Kołomyja? - dziwi się jeden z protestujących.
Przeciwnicy i miłośnicy
Dla zagranicznych obserwatorów, którzy już przywykli do haseł "Trump precz" i demonstracji przeciwko obecnemu prezydentowi USA, manifestanci szukający jego poparcia są jednak nowością.
- To jest prezydent! - chwalił przywódcę Stanów Zjednoczonych mężczyzna znajdujący się przy Wozie Drzymały, oblepionym plakatami z wizerunkiem Trumpa. - My chcemy, żeby taki przykład od niego wziął nasz prezydent. I wtedy będzie dobrze - dodał. Amerykańska turystka jednak dziwi się temu poparciu. - Naprawdę? Ja wcale nie jestem z niego dumna - mówiła.
Zostawić Drzymałę trudno, usunąć też niełatwo. Manifestanci chcą rozmawiać o kompromisie. - Miasteczko się przesunie. Nie zostanie zlikwidowane, tylko się przesunie na jeden dzień - mówił Adam Słomka.
W sumie to półtora dnia. W czwartek wieczorem wszystko wróci do polskiej normy.
Autor: Maciej Mazur / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN