Siedmiometrowy Dawid Kubacki. Mistrz świata ze śniegu został ulepiony przez mieszkańców Szaflar. Niestety długo nie postał. Nie zaszkodziło mu słońce, ani gorące uczucia ziomków, lecz chłód urzędniczej decyzji.
Był wyjątkowy, odlotowy, rekordowy. Siedem metrów wzrostu, czterdzieści w brzuchu. W bałwana gmina i mieszańcy włożyli dużo śniegu i jeszcze więcej serca.
- Mnie to cieszyło, bo jak szłam, to sobie zawsze stałam i elegancko. Mnie to cieszyło. Bardzo fajnie to zrobione było - mówi pani Halina z miejscowości Szaflary.
Musiało być fajnie zrobione, bo to był prezent dla pochodzącego stąd skoczka Dawida Kubackiego. - Postanowiliśmy zrobić coś spektakularnego, co doda mu jeszcze więcej skrzydeł. Pokaże mu, że trzymamy za niego kciuki, że mu dopingujemy - tłumaczy Iwona Gal z Gminnego Centrum Kultury, Promocji i Turystyki w Szaflarach.
Ale po bałwanie zostały już tylko pamiątkowe zdjęcia. Nie rozpuściło go lipcowe słońce, tylko żar urzędniczego wyroku. - Mnie nie interesuje, czy to jest bałwan. Była to pryzma śniegu. Brudnego, zasolonego śniegu - twierdzi Paweł Dziuban z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie, delegatury w Nowym Targu.
- Trzeba było bałwana rozebrać. Taką decyzję podjęliśmy po otrzymaniu protokołu pokontrolnego, w którym były wytyczne dotyczące rozebrania bałwana - dodaje Iwona Gal.
Mieszkańcy się dziwią
Co ma prawo do bałwana wyjaśnia pan konserwator, prezentując stary wpis do rejestru zabytków. Wszystko staje się jasne.
Bałwan zalegał w miejscu wyjątkowym, podlegającym szczególnej ochronie. Bo właśnie tam stał, jeszcze sto lat temu, dwór. A skoro stał, to pod ziemią teoretycznie mogą być jego pozostałości. A skoro mogą być teoretycznie, to bałwan, hipotetycznie, mógłby im zaszkodzić. Poważna sprawa, praktycznie.
- To tak, jakbyśmy dzisiaj wpuścili ogromne ciężarówki na teren wpisany do rejestru zabytków, szczególny dla naszej pamięci historycznej, narodowej, jakim jest Wawel. To jest niedopuszczalne - uważa Paweł Dziuban.
Mieszkańcy trochę się dziwią, bo nie wiedzieli, że ich bałwan zasiadł na lokalnym Wawelu. - To wariat, to jest wariat jakiś ten konserwator zabytków - mówi pan Wojciech.
- Żeby tam jakiś zabytek był na parkingu, to nie wiem. Czy tam jest jakiś ważny pochowany, czy co? - dziwi się pan Paweł.
"Ważny" nie jest pochowany, ale jest pies pogrzebany w tym, że pan konserwator konserwatywny ma całkowitą rację. I tylko w jednym się myli. - Nie ma czegoś takiego jak bałwany urzędnicze - twierdzi Paweł Dziuban.
Tak więc strzeżcie się budowniczowie bałwanów, bo nie wiadomo, na jakiego traficie.
Autor: Paweł Abramowicz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Gmina Szaflary