To jest szantaż i zastraszanie - szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej ostro odpowiada polskiemu szefowi dyplomacji. Witold Waszczykowski zapowiedział zakaz wjazdu do Polski dla osób o skrajnie antypolskim stanowisku. W tle jest konflikt o historię, upamiętnienie UPA i ofiar rzezi wołyńskiej.
- Nasi polscy koledzy uważają, że mogą lekceważyć ukraińskie prawo i mogą zachowywać się na Ukrainie tak, jakby ukraińskie państwo nie istniało - skarży się Wołodymyr Wjatrowycz, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Wjatrowycz stał się twarzą najnowszej odsłony polsko-ukraińskiego sporu o historię.
Wjatrowycz jest też adresatem czwartkowych słów ministra Waszczykowskiego, który w sobotę odwiedził Ukrainę. - Uruchamiamy w tej chwili procedury, które nie dopuszczą ludzi, którzy zachowują skrajnie antypolskie stanowisko, do przyjazdu do Polski - oświadczył Witold Waszczykowski.
- Mamy prawo oczekiwać korekty w polityce historycznej Ukrainy. Póki jej nie ma, takie ruchy są niestety konieczne ze strony państwa polskiego - dodaje Jarosław Sellin, wiceminister kultury.
Pod koniec października fiaskiem zakończyła się wizyta ministra kultury Piotra Glińskiego na Ukrainie. Tematem był właśnie Wjatrowycz, który w kwietniu wstrzymał polskim historykom pozwolenie na ekshumacje na Ukrainie między innymi ofiar zbrodni wołyńskiej. Zrobił to w rewanżu za zdemontowanie w kwietniu - nielegalnego według polskich władz - pomnika UPA w Polsce.
- Oświadczenie pana Waszczykowskiego to szantaż i zastraszanie. Strona polska poucza nas i uważa, że może nam wskazywać, kto na Ukrainie może być bohaterem, a kto nie, które okresy historyczne powinny być dla Ukraińców ważne, a które nie. Polska uderza w imperialne nuty - ocenia Wjatrowycz.
Brak porozumienia
Zarówno Polska, jak i Ukraina w ostatnim czasie obrały kurs na politykę historyczną. Kurs - w tym przypadku - mocno kolizyjny. Obie strony odmawiają przyznania, że własny bohater może być równocześnie czyimś katem.
- Sytuacji, w których tworzy się jakąś symetrię między dorobkiem historycznym Armii Krajowej i Ukraińskiej Powstańczej Armii, tolerować nie możemy - mówi wiceminister Sellin.
I choć polski rząd przyznaje, że Ukraina jest nam bliska i potrzebna, to w stylu, który Ukraińcom nie kojarzy się zbyt dobrze.
- Polska, niestety, zaczyna korzystać z tych mechanizmów, z których wcześniej korzystała Rosja, czyli narzucania pewnej swojej narracji - komentuje Olga Popowicz, analityk ukraińskiej fundacji "Nasz wybór".
Narracji, która się zaostrza - Witold Waszczykowski chce, by prezydent Andrzej Duda odwołał planowaną na grudzień wizytę na Ukrainie.
Stan relacji
- Rząd zabrnął w ślepą uliczkę w polityce ukraińskiej, stawiając sprawę pamięci na pierwszym miejscu, a nie sprawy o wiele bardziej praktyczne, aktualne - ocenia prof. Tomasz Stryjek z Collegium Civitas.
Dla polskiej opozycji to oznacza oddalanie się Ukrainy od Europy i satysfakcję dla Kremla. Dlatego zażąda informacji rządu o stosunkach polsko-ukraińskich.
- Pomagaliśmy Ukraińcom przez lata, wcale nie rezygnując z podkreślania naszych wartości, naszej historii. Dzisiaj wszystko jest absolutnie dewastowane - mówi Sławomir Nitras (PO).
W piątek wieczorem ukraiński MSZ zapewnił, że na Ukrainie nie ma nastrojów antypolskich, a wyjaśniać spory historyczne należałoby "zgodnie z chrześcijańską zasadą: wybaczamy i prosimy o wybaczenie".
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN