Z chorobą Parkinsona trudno jest żyć, ale od niedawna można już ją wyłączać. Lekarze z Olsztyna wiedzą jak to się robi, a ich pacjenci z entuzjazmem podchodzą do zabiegów. - Jest fajnie mieć taki stymulator - komentują chorzy, którzy marzyli o normalnym życiu.
Wystarczy jedno dotknięcie tabletu, aby wyłączyć chorobę Parkinsona, czyli drżenie rąk i sztywność mięśni. Taki efekt jest możliwy, jeżeli chory zgodzi się na wszczepienie specjalnego stymulatora.
- Patykiem pan doktor rusza i steruje mną - mówi Romuald Moszczyński, pacjent z wszczepionym stymulatorem. - Z tym się nie mogę pogodzić - dodaje śmiejąc się.
Pan Romuald jedenaście lat choruje na Parkinsona. Kiedyś nie mógł zjeść zupy i wstać z łóżka bez pomocy żony. - Pozrywane mam ścięgna teraz. Sztywny byłem, ani ręką, ani nogą (nie mogłem ruszyć - red.), tak jakbym na szczudłach chodził - opowiada Moszczyński.
Teraz chodzenie to za mało.
- Próbuje przeskakiwać schody! Człowiek jest istotą biologiczną, a można go jeszcze jednak i mechanicznie troszkę podrasować - komentuje Jan Czerwiński, przyjaciel pana Romualda.
Zabieg refundowany
Pięć lat temu neurochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie wszczepili panu Romualdowi stymulator. Pod skórą biegną przewody do urządzenia, w którym raz na kilka lat operacyjnie wymienia się baterię. Przez dwa otwory wywiercone w czaszce lekarze wszczepili elektrody, które podskórnymi przewodami łączą się ze stymulatorami wszczepionymi na piersi pacjenta.
- Zostałem robotem niestety w ludzkiej skórze - komentuje pan Romuald.
Robotem jednak nie zostaje się od razu.
- Farmakologia działa bardzo dobrze w pierwszym okresie, czyli tabletki działają, ale mniej więcej to działanie działanie kończy się po około pięciu latach - mówi dr Łukasz Grabarczyk z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie.
- Jeżeli leki są niewystarczające to choroba zwykle postępuje. Wówczas wchodzi w grę rozważenie czy można zastosować tak zwaną głęboką stymulację mózgu - dodaje prof. Wojciech Maksymowicz z tego samego szpitala w Olsztynie.
W Polsce rocznie w kilku ośrodkach wykonuje się ponad 350 tego typu operacji, które są refundowane przez NFZ. - W tej chwili nie ma limitów, tylko jest decyzja wewnętrzna - dodaje Maksymowicz.
Koszt dla szpitala rozliczany jest ryczałtem. Jest to około 100 tysięcy złotych.
Marzenie o szwedzkim stole
Dla Anny Stochmal, utytułowanej profesor biochemii Parkinson oznaczał koniec kariery naukowej. Miała przejść na rentę i przesiąść się na wózek inwalidzki.
- Przed operacją miałam jedno wielkie marzenie, które wydawało mi się, że nie jest w stanie się spełnić. Kiedy pojadę na konferencję, żebym mogła skorzystać ze szwedzkiego stołu - mówi prof. Stochmal, pacjentka z wszczepionym stymulatorem.
Po operacji była już na konferencjach naukowych w Chinach i Japonii. Korzysta ze szwedzkiego stołu i - tak jak pan Romuald - z życia.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN