Wiceminister Jarosław Zieliński przeprasza za polską policję. Nadzorujący tę służbę polityk sobie nie ma jednak nic do zarzucenia. Filmu z komisariatu wcześniej nie widział, szczegółów tego, co działo się na komisariacie, podobno nie znał. Ale to nie koniec sprawy - ministrowi może grozić odpowiedzialność nie tylko polityczna. Opozycja mówi nawet o niedopełnieniu obowiązku i działaniu na szkodę interesu publicznego. A to zarzut ciężki, bo opisany w kodeksie karnym.
Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński unikał w czwartek dziennikarzy, podobnie jak w środę. Nie chciał mówić o tym, w jakim zakresie odpowiada za bezkarność policjantów, którzy przyczynili się do śmierci Igora Stachowiaka.
- Nie sądzę, by mowa była o dymisji. Minister wiedział tylko tyle, że prokuratura prowadzi śledztwo - twierdzi Jacek Sasin z PiS.
Jacek Sasin najwyraźniej nie zna wypowiedzi Jarosława Zielińskiego sprzed niemal roku - tej, w której wiceminister w Sejmie, przed posłami, przyznaje, że wie znacznie więcej niż to, że prokuratura prowadzi śledztwo. Mówił wówczas o "bezprawnym użyciu paralizatora".
Co zrobił z wiedzą, którą posiadał?
W związku z tym, że wiceminister Zieliński od kilku dni albo unika dziennikarzy, albo ignoruje ich pytania, wysłaliśmy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oficjalne zapytanie o to, jakie kroki odpowiedzialny za policję polityk podjął po informacji, że paralizatora użyto bezprawnie wobec człowieka skutego kajdankami. Odpowiedzi dotychczas nie dostaliśmy.
- Jeżeli już rok temu wiceminister wiedział (o użyciu paralizatora - przyp. red.)... To można rozważać, czy nie akceptował tego stanu rzeczy - komentuje Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Opozycja mówi nawet o niedopełnieniu obowiązku i działaniu na szkodę interesu publicznego. A to zarzut ciężki, bo opisany w kodeksie karnym.
- To już nie jest kwestia oceny tego, co działo się na komisariacie. To już kwestia oceny tego, że ministrowie tuszowali tę sprawę - uważa Marcin Kierwiński z PO.
Policjanci też mają pytania
Nawet związek zawodowy policjantów wydał oświadczenie, w którym pisze: "Związek Zawodowy Policjantów zna dziesiątki przypadków, gdzie policjantom stawiano zarzuty karne i wyrzucano ich ze służby za to, że (...) nie przestrzegali zasad etyki zawodowej. Dlaczego w tak dramatycznym przypadku nic takiego się nie stało? (...) Aż trudno uwierzyć, że Pan Minister zarządzający Policją jak „Superkomendant Główny”, nic nie wiedział w tej sprawie (...)".
- Mamy odwagę jako PiS stać przed państwem i wyjaśniać wszystkie okoliczności wydarzeń, które wydarzyły się we Wrocławiu - komentuje Beata Mazurek, rzeczniczka PiS.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział w środę, że zwróci się do poznańskiej prokuratury o ujawnienie materiałów ze śledztwa. Ujawnienia kluczowego raportu z policyjnej kontroli nie zapowiedział ani szef, ani wiceszef MSW. My się o to zwróciliśmy. Czekamy na odpowiedź.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN