Śmieciowy problem Polski. Wysypiska płoną, a przywóz odpadów z zagranicy do Polski i tak lawinowo rośnie. Dostawcami są nawet tak odległe kraje jak Nigeria i Australia. Ministerstwo Środowiska przygotowało ustawę, która ma zwiększyć nadzór nad importem śmieci. Czy to poprawi sytuację?
To polski palący i wciąż rosnący śmieciowy problem. Tylko w tym roku wysypiska śmieci płonęły około 80 razy. Z dymem, zatruwając powietrze, poszły opony, chemikalia, farby czy plastiki, i to niekoniecznie te pochodzące tylko z Polski.
- Polska importuje za dużo śmieci w każdej sytuacji, ponieważ jest do tego kompletnie nieprzygotowana. Nasz system zagospodarowania nawet naszych odpadów jest kiepski, wadliwy - twierdzi Radosław Gawlik ze Stowarzyszenia Ekologicznego "EKO-UNIA".
Z danych resortu środowiska, które zostały opublikowane na wniosek posłów PO, wynika, że ciągu ostatnich trzech lat ilość odpadów przywiezionych do Polski z zagranicy wzrosła ponad dwukrotnie. Jeszce w 2015 roku firmy importowały 154 tysiące ton odpadów. W ubiegłym roku było to już 377 tysięcy ton. Najwięcej śmieci przyjeżdża z Niemiec. Ale na liście są też takie kraje jak Szwecja, Wielka Brytania, a nawet Australia czy Nigeria.
- Chiny zamknęły swój rynek, rynek importu śmieci. Gdzieś te odpady muszą popłynąć - tłumaczy Krzysztof Brejza z PO.
Podróżujące odpady
W Polsce działa kilkanaście tysięcy firm, które zajmują się importem, magazynowaniem i recyklingiem odpadów. Jak przypomina Ministerstwo Środowiska, tylko odpady nadające się do dalszej przeróbki mogą być sprowadzane do Polski.
- Główny Inspektor Ochrony Środowiska nigdy nie wydał zgody na przyjazd do Polski odpadów komunalnych. Odpadów, z którymi już nic nie możemy zrobić - zapewnia Aleksander Brzózka z Ministerstwa Środowiska.
Ale eksperci i sami urzędnicy resortu przyznają, że nadzór nad tym, co działo się z opadami, które trafiały do Polski, nie był najlepszy. Brakowało przepisów, kontroli składów śmieci i walki z tymi, którzy podpalali wysypiska.
- W Unii Europejskiej te odpady rzeczywiście podróżują i pytanie, co się następnie z nimi dzieje. To, że w Polsce były przypadki, że one były później źle zagospodarowane czy porzucone, to jest po prostu słabość inspekcji - ocenia Szymon Dziak-Czekan ze Stowarzyszenia "Polski Recykling".
Kaucje i kamery
Zgodnie z prawem składowanie tony odpadów kosztuje około 1400 złotych. Tyle jednorazowo musi zapłacić właściciel składowiska za uzyskanie pozwolenia na przechowywanie odpadów. Utylizacja to już odrębne koszty. Za pozwolenie na utylizację tony odpadów właściciel musi zapłacić od 2000 do 5000 złotych.
Dlatego w nielegalnym śmieciowym biznesie wybierano tańszy wariant. Lub po prostu właściciel znikał, a z problemem zostawała gmina.
Dopiero po serii podpaleń resort środowiska przygotował nowelizację ustawy, która trafiła do Sejmu. Według nowych przepisów będą większe kontrole składowisk, a na wysypiskach obowiązkowy będzie monitoring. Nie będzie można sprowadzać śmieci, które nie nadają się do recyklingu, a każda firma obowiązkowo będzie musiała wpłacać gwarancję finansową na wypadek porzucenia odpadów.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24