Wspólna akcja funkcjonariuszy Straży Granicznej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Krajowej Administracji Skarbowe. W sześciu lokalach w Wólce Kosowskiej pod Warszawą funkcjonariusze rozbili nielegalnie działające kasyna. Nocną akcję obserwował z bliska reporter "Faktów" TVN.
Jak się okazało, w środku nocy, gdy kończy się tam handel, niektóre pomieszczenia w Wólce Kosowsiej zamieniały się w nielegalne kasyna gry. - Na około 35 metrach jest ustawionych kilkadziesiąt automatów - mówi "Faktom" oficer operacyjny Straży Granicznej. Na miejscu funkcjonariusze przeprowadzili eksperyment procesowy. Pokazał on, jakie zyski przynoszą takie maszyny. - Jeden automat potrafi przynosić około 50 tysięcy zysku złotych miesięcznie - wskazuje Piotr Dziedzic, szef Departamentu Zwalczania Przestępczości Ekonomicznej w Ministerstwie Finansów. A poza dziesiątkami automatów w takich miejscach jest też ruletka, kości i karty.
Nikt nic nie wie
Stawki równie wysokie. - Na stole było kilkadziesiąt tysięcy złotych. W tej chwili trwają czynności. Na razie nikt się nie przyznaje do tych pieniędzy ale myślę, że ustalimy właściciela - zapewnia jeden z funkcjonariuszy SG.
Zresztą nie tylko do pieniędzy nikt w takich miejscach się nie przyznaje. Właściwie to nikt tu się nie zna, wszyscy są pierwszy raz i to przez przypadek. To ich wersja. - Przeważnie ktoś, kto wynajmuje powierzchnię twierdzi, że on tylko wynajmuje i nic nie wie. Ktoś inny obsługuje to pod względem technicznym i on też nic nie wie, bo tylko serwisuje - tak wersję uczestników hazardu przedstawia Dziedzic.
"Podziemie funkcjonuje, odradza się na nowo"
Wśród zatrzymanych w nocnej akcji było kilku nielegalnie przebywających w Polsce obcokrajowców. - Nie posiadają dokumentów. Prawdopodobnie podają się za członków innej narodowości, niż są - informuje Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych. Znaleziono też narkotyki. Ale nie to zaskoczyło strażników granicznych w trakcie akcji w środku nocy. - Czasami może zaskoczyć to, kto jest. Dzisiaj na jednym z adresów była kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem - podkreśla funkcjonariusz SG. Pierwsze takie kasyno Straż Graniczna zlikwidowała pół roku temu. Wtedy nie potraktowała go jako koniec śledztwa, a początek większego. Jak się okazało słusznie. - To raczej teren, na którym działają Chińczycy i Wietnamczycy. Ale myślę, że nasze grupy przestępcze też maja tu swój udział - zapewnia Piotr Dziedzic. Skala przestępczego procederu jest coraz większa. - Okazuje się, że to podziemie funkcjonuje, czyli odradza się na nowo - ocenia ppor. Dagmara Bielec-Janas, rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału SG. A to oznacza, że ta wojna jeszcze się nie zakończyła.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN