Raport o stanie ochrony zdrowia. Premier chwali się postępem - sprawdzamy, jak wiele się zmieniło i czy rzeczywiście na lepsze. Jedna z kolejek do lekarzy rzeczywiście się skróciła, ale inne rosną. Podobnie jak długi. Zadłużenie szpitali bije kolejne rekordy.
W czasie wystąpienia, poprzedzającego środowe głosowanie nad wotum zaufania dla Mateusza Morawieckiego, szef rządu wymienił dwa osiągnięcia swojej ekipy w ochronie zdrowia.
Po pierwsze: rząd skrócił kolejki oczekujących na wykonanie operacji usunięcia zaćmy. - O 125 tysięcy osób skróciła się kolejka do operacji zaćmy. Czy to jest nic? - pytał retorycznie premier.
Odpowiadając na to pytanie, należy stwierdzić, że to trochę więcej niż nic, ale, niestety, wciąż niewiele.
- Z jednej strony premier chwali się, że więcej operacji zaćmy, a z drugiej strony dane NFZ pokazują, że mniej zrealizowano świadczeń w pierwszym półroczu tego roku niż (pierwszym półroczu - przyp. red.) zeszłego roku. Kolejki do specjalistów, do różnych zabiegów, rosną - skomentowała Aleksandra Kurowska z portalu politykazdrowotna.com.
Długi rosną
Drugie osiągnięcie z listy premiera: rząd dorzucił szpitalom pod koniec zeszłego roku miliard złotych ekstra. - Wykorzystując zwycięstwo nad mafiami VAT-owskimi, zapłaciliśmy za 8 lat niepłacenia nadwykonań w jednostkach służby zdrowia - chwalił się Mateusz Morawiecki.
Dzięki temu długi wymagalne szpitali, czyli te najbardziej palące, przeterminowane, zmniejszyły się. To jednak, niestety, nie jest wielki sukces.
- Uregulowano zaległości, to trzeba przyznać, natomiast powstały nowe długi i ogólnie rzecz biorąc, zadłużenie szpitali wzrasta - ocenia prof. Marian Noga, ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Zadłużenie szpitali wzrasta za obecnego rządu dramatycznie. Jest największe od kilkunastu lat. W trzecim kwartale tego roku dług szpitali wyniósł ponad czternaście miliardów złotych. W 2014 roku ten dług wynosił 11 miliardów złotych. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
Kwestia nadwykonań
Narodowy Fundusz Zdrowia, co prawda, zapłacił, czym się chwali premier, za stare nadwykonania, ale za obecne już nie płaci. Tak jest między innymi w Szpitalu Wojewódzkim z Opolu.
- W tym roku po raz pierwszy zdarzyło się, że już po pierwszym półroczu te świadczenia wykonane ponad limit w hematologii nie zostały zapłacone, ponieważ Fundusz nie miał pieniędzy - poinformowała dyrektorka Szpitala Wojewódzkiego w Opolu Renata Ruman-Dzido.
Nowy system ryczałtowy i podwyżki dla pracowników, które rząd obiecał, ale nie w pełni dał na nie środki, pogrążają szpital w Wieluniu.
- Myśmy sobie w planie finansowym na ten rok zakładali, że ten wynik będzie w granicach 800-900 tysięcy złotych straty. Wygląda na to, że ten wynik będzie oscylować wokół półtora do dwóch milionów złotych straty - stwierdził Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu.
Brak spójnej wizji
Jeszcze gorzej jest w szpitalach, które są instytutami badawczymi - takich jak Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie czy Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tu straty każdego roku są wielomilionowe, a długi - kilkusetmilionowe. Końca tej zapaści nie widać, bo procedury pediatryczne nadal są źle opłacane.
- Mamy taką tendencję w ochronie zdrowia, żeby właśnie działać akcyjnie, tu się coś dosypie, tu jest protest jakiejś grupy zawodowej, obieca im się coś, a cały czas nie mamy spójnej wizji - uważa Aleksandra Kurowska.
Rząd, aby poprawić sytuację w służbie zdrowia, musiałby podjąć szereg niepopularnych społecznie decyzji, a na to woli politycznej w tej ekipie nie ma.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24