Kiedyś straszyli Polaków uchodźcami, a teraz osobami LGBT - oburza się opozycja, a PiS wzywa wyborców, by schronili się pod jego parasolem przed tęczowym deszczem. Gdy Jarosław Kaczyński mówi o atakowaniu dzieci, opozycja zarzuca mu szukanie wrogów.
Dla Barbary Nowackiej polityczna debata kończy się, gdy marszałek Senatu, prominentny polityk PiS-u, wplata w nią podobne grafiki jak ta, którą zamieścił na swoim profilu na Twitterze w niedzielę.
- Wygląda na to, że PiS usilnie szukał jakiegoś wroga i dzisiaj tym wrogiem będą osoby nieheteronormatywne. I pewno będą wokół tego próbowali zbudować jakąś kampanię, taką niegodną kampanię agresji, nienawiści - oceniła Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej.
Gdyby Jarosław Kaczyński na sobotniej konwencji PiS przed wyborami do europarlamentu powiedział o tym jedynie kilka zdań, można byłoby się zastanawiać, czy to nie była jedynie dygresja. Ale prezes PiS mówił właściwie tylko o tym - o rodzinie, o dzieciach, o LGBT. Co oznacza, że to nie dygresja, lecz celowe wprowadzenie sporu ideologicznego do kampanii europarlamentarnej.
- Polscy rodzice mają prawo do wychowywania własnych dzieci (...). I nie damy się zastraszyć, (...) będziemy bronić polskiej rodziny - przekonywał Jarosław Kaczyński na konwencji.
- Absurdalne i idiotyczne słowa, ale rozumiem, że jest to ich pomysł na kampanię wyborczą - skomentował poseł PO Sławomir Neumann.
W sobotę na konwencji PiS na margines zeszła nawet prezentacja "jedynek" na listach wyborczych do europarlamentu.
Wyraźny podział
Tak zwaną kartę LGBT+, której całe przemówienie na konwencji poświęcił prezes PiS, podpisał niedawno prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Karta LGBT+ nie ma nic wspólnego z Parlamentem Europejskim i eurowyborami. To gest jednego samorządu, rodzaj deklaracji, a już na pewno nie jest to żadne prawo. A to ma w tej sprawie znaczenie. Przynajmniej powinno.
- Czy ja mam cytować zawartość? - zapytał eurodeputowany PiS Zbigniew Kuźmiuk w odpowiedzi na pytanie, czy zna treść karty LGBT+. - Wystarczą mi omówienia - dodał.
Specjaliści od kampanii wyborczych znają ten retoryczny zabieg doskonale. Chodzi o stworzenie linii podziału. Fakt, czy dotyczy on problemu rzeczywistego, może mieć znaczenie marginalne. Klarownie wyłożył to Patryk Jaki.
- My: programy socjalne, obniżanie podatków, silna Polska. Oni: LGBT w każdej szkole. Niech Polacy wybierają - stwierdził Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
Subtelna różnica
W kampanii samorządowej w 2018 roku politycy PiS-u w identyczny sposób, w niemal identycznym tonie, mówili o uchodźcach.
- Gdy będą rządzić w regionach przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, może być bezpieczeństwo bardzo mocno zagrożone, w tym wymiarze nielegalnej emigracji - mówił w październiku 2018 roku eurodeputowany PiS Tomasz Poręba.
To już dla opozycji więcej niż mrugnięcie okiem do wyborców. Grafika rozpowszechniania przez marszałka Senatu jest niemal jeden do jednego kopią grafiki kolportowanej jakiś czas temu przez narodowca i byłego księdza Jacka Międlara. Z tą tylko różnicą, że na tamtej parasolce był napis "nacjonalizm". Na parasolce z grafiki udostępnionej przez Stanisława Karczewskiego jest "PiS".
- (PiS - przyp. red.) szuka wrogów. Wrogów, żeby uzasadnić swoją politykę. Mogą to być kułacy, mogą to być Żydzi, a teraz mogą to być uchodźcy albo środowiska LGBT - ocenił poseł Nowoczesnej Adam Szłapka.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24