Skrzywdzona przez opiekunkę i przez to niepełnosprawna, porzucona w szpitalu przez samotną matkę. Sandra ma tylko 3 lata i potrzebuje rodziny. Nie na chwilę, lecz na stałe. By jej los się odmienił.
Sandra mówi już "mama" i "tata". I bardzo ich potrzebuje. Nawet najbardziej kochająca rodzina zastępcza nie jest na zawsze.
- Ma uszkodzenie mózgu, jest to dziecko niepełnosprawne, ale tak naprawdę pogodna, fajna dziewczynka, która szuka domu, która chciałaby gdzieś mieć swojego tatę i swoją mamę na stałe - mówi Marcin Borowiecki, opiekun Sandry.
Potwornie skrzywdzona
Dziewczynka ma swój dom od półtora roku. Wcześniej był to szpital. - Nie widziała, nie ruszała się. Nasi lekarze musieli w pierwszej kolejności zawalczyć, by w ogóle przeżyła. Sytuacja była bardzo trudna i jesteśmy jako szpital trochę dumni z tego, że dziewczynkę udało się uratować - mówi Wojciech Gomułka z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
3,5-latkę skrzywdzili dorośli. Podczas kąpieli opiekunka rzuciła ją na podłogę. Kobieta przez dwa lata się tego wypierała, ale prokuratura i biegli nie dali za wygraną. - Te obrażenia wskazywały na to, że nie mogą pochodzić tylko i wyłącznie od jakiegoś urazu, które mogło dziecko sobie samo spowodować - mówi podkomisarz Paweł Łotocki z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.
Kiedy dziewczynka była w szpitalu, matka ją porzuciła. Krewni ojca Sandry chcieli zostać rodziną zastępczą, ale sąd się na to nie zgodził.
Rehabilitacja od serca
- Była to fajnie rozwijająca się, zdrowa dziewczynka, a niestety spotkała ją taka krzywda. Będzie rehabilitowana do końca życia, w tej chwili opiekujemy się nią i pomaga nam bardzo pan Tomek, rehabilitant, to jest nieprawdopodobny człowiek - mówi Marcin Borowiecki.
Pan Tomasz Łosień, oddał jej serce, a w zasadzie podzielił się nim. - Ona jest tylko 10 dni młodsza od mojej córki. Jak zobaczyłem dzieciaczka pierwszy raz u nas na oddziale, to powiem szczerze, rozpłakałem się. W tej chwili jesteśmy na etapie czworakowania - mówi.
Pan Tomasz poświęca Sandrze każdą wolną chwilę. Dziewczynka nie tylko rośnie w oczach, ale też robi ogromne postępy. Jest dzieckiem niepełnosprawnym, dlatego tak trudno znaleźć dla niej rodzinę, która zostanie z nią na dobre i na złe. Na całe życie.
- Priorytetem jest postawić dziecko na nogi i to, żeby znaleźć jej nowy dom. Być może ten apel ktoś usłyszy w Polsce. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby to dziecko było w Polsce, w jakiejś rodzinie, która ją pokocha, da jej dom - apeluje pan Marcin Borowiecki.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN