Na jednym z krakowskich osiedli powstał skatepark. Nie wszyscy byli jednak zadowoleni. Hałas jest taki, że okoliczni mieszkańcy mieli dość. Skatepark, który powstał z budżetu obywatelskiego, działał miesiąc.
Ledwo co otwarty skatepark zostanie zamknięty. Po miesiącu działania.
Zdaniem okolicznych mieszkańców, miłośników rolek, desek i hulajnóg bardziej słychać, niż widać. Mówią o świdrującym hałasie lub dźwięku opróżniania ciężarówki.
- Pracuję na home-office, więc ja jestem skazany 12 godzin na jakiś hałas. W weekendy staram się gdzieś wyjeżdżać z domu. Mieszkanie tutaj to jest moja życiowa inwestycja, kredyt na 20 lat, tak naprawdę jestem skazany na taki dyskomfort - tłumaczy jeden z mieszkańców.
Jak to możliwe, skoro miało być komfortowo, nowocześnie i sportowo? Sami mieszkańcy zgłaszali projekt, by zbudować go w ramach budżetu obywatelskiego i na niego głosowali. Inni mieszkańcy od tych, którzy narzekają na hałas.
Tłumaczenia urzędników
Czemu radość jednych ma budzić dyskomfort u innych? - Ja nie zakładałem, że to będzie takie głośne urządzenie - zapewnia Bartosz Paszkowski, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Dębniki w Krakowie. Ma żal do projektanta. - Ta konstrukcja jest wykonana z takiej dykty. Wytwarzany jest taki rezonans drgania, jakby po prostu ktoś skakał po bębnie - mówi.
Konstrukcja jest taka, jakich wiele. Dlaczego postawiono ją tak blisko domów? Wcześniej miała to być strefa relaksu, ale pomysł upadł. Pojawił się pomysł skateparku. Przeciwnicy mówią, że zgłaszali zastrzeżenia. - W dobrej wierze Zarząd Zieleni Miejskiej wybudował skatepark. Wydawało się, że to będzie miejsce bardzo takie atrakcyjne, że będzie zabawa, natomiast zrobił się problem - twierdzi Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa. - Trudno też uszczęśliwiać kogoś na siłę - dodaje.
Około stu mieszkańców podpisało petycję, by inwestycję przenieść. Zwolennicy przedstawiają swoją, by konstrukcję zostawić. Pieniądze już zostały wydane. - Nie powinno tak być, że się coś buduje i się przenosi, no ale różnie to w życiu bywa - twierdzi Bartosz Paszkowski.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24