Protest w sejmie się nie kończy, a Zgromadzenie Parlamentarne NATO już wkrótce. Jak pogodzić pracę parlamentarzystów z emocjami, nerwami i cierpieniem? Protestujący się nie poddają i nie znikną.
Wtorek to trzydziesty piąty dzień protestu osób niepełnosprawnych w sejmie. Gdy Straż Marszałkowska próbowała zdjąć ze ściany korytarza pocztówki od osób popierających protest, protestującym puściły nerwy. Uniemożliwili to strażnikom. Ostatecznie kartki zostały.
- To jest dla nas tak ważne, bo to są wyrazy poparcia dla naszego protestu i wsparcia, więc broniłyśmy z całych sił - tłumaczyła Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Osób Niepełnosprawnych.
Premier Morawiecki zapewnił, że rozumie los osób niepełnosprawnych, ale nie miał im nic nowego do powiedzenia. Protestujący oczekują refleksji ze strony rządu i poważnego potratowania ich problemu. Nie ustępują.
Opozycja uważa, że rząd oczekuje, aż protestujący, zmęczeni i zrezygnowani, sami odejdą z sejmu. - Próba przeczekania jest okrucieństwem. Próba przeczekania jest brakiem człowieczeństwa. Próbą dociśnięcia tych ludzi do ściany - oceniła Katarzyna Lubnauer, szefowa Nowoczesnej.
Persony non grata
W poniedziałek do protestujących dopuszczono Lecha Wałęsę. We wtorek Janinie Ochojskiej, która prosiła o spotkanie, zaproponowano wizytę w Centrum Medialnym Sejmu, znajdującym się w innym budynku kompleksu sejmowego.
- To oznacza, że nie będę mogła spotkać się z osobami protestującymi w sejmie, ponieważ oni z kolei nie mogą opuścić budynku sejmu, bo nie będą mogli do niego wrócić - stwierdziła Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej.
Rzecznik kancelarii Sejmu obiecuje, że każdy będzie mógł wrócić na swoje miejsce. - To nie jest żaden chytry plan kancelarii, ani fortel, który zaplanowaliśmy, aby kogoś stąd wyprowadzić, a potem go nie wpuścić - zapewnił Andrzej Grzegrzółka.
Ale protestujący nie wierzą ani politykom, ani władzom Sejmu. - Nie można być bardziej poniżonym - skomentowała Iwona Hartwich.
Marszałek Sejmu wypominał ostatnio protestującym, że generują dodatkowe koszty utrzymania, jak koszt ich wyżywienia. Marszałek Senatu powiedział też o zagrożeniu epidemiologicznym. To oznacza, że protestujący są w sejmie niemile widziani.
Na antenie Polskiego Radia Stanisław Karczewski nieco złagodził ton. - Spanie na podłodze nie jest przecież ani komfortowe, ani zdrowe - powiedział.
Protest w cieniu NATO-wskiego szczytu
W piątek rozpocznie się szczyt parlamentarny państw NATO. W sejmie są już rozstawione flagi. Zagraniczne delegacje będą mogły zobaczyć w parlamencie banery protestujących, którzy sporządzili je w języku angielskim. Szczyt ma odbyć się w sali plenarnej Sejmu, sali plenarnej Senatu i w Sali Kolumnowej, czyli w bezpośrednim sąsiedztwie protestujących.
- Nie będziemy stawiać niczego wokół protestujących. Zostają w takim charakterze, jeśli będą chcieli zostać, jak teraz - poinformował Andrzej Grzegrzółka.
Na stronach Sejmu pojawiło się już wyjaśnienie sytuacji po angielsku, a politycy PiS chcą wyraźnie przejść nad protestem do porządku dziennego. - Przecież nie użyjemy wojsk NATO-wskich - powiedział w RMF FM Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera.
- Nie przesadzajmy, to nie jest w demokratycznych krajach nic nadzwyczajnego - stwierdził, odnosząc się do protestu, Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
W poniedziałek w kilku miastach Polski odbyły się pikiety poparcia dla protestujących. Niepełnosprawni nie chcą ustąpić. - My walczymy dzisiaj o swoje godne życie - stwierdził Kuba Hartwich, jeden z protestujących niepełnosprawnych.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN