Sędzia Muszyński nie dotarł do KRS na przesłuchanie. Z nowego Trybunału Konstytucyjnego Muszyński chce przejść do nowego Sądu Najwyższego. Wśród prawie dwustu chętnych jest podobno jednym z faworytów.
Dla Stanisława Piotrowicza jest to wyjątkowo pracowity okres. Poseł modeluje nowy Sąd Najwyższy, czyli ostatnią instancję sądownictwa. W KRS-ie przesłuchuje kandydatów na nowych sędziów.
- Ja realizuję postanowienia ustawowe, bo taki jest mój obowiązek - podkreśla Piotrowicz.
Opozycja wytyka mu jednak, że te postanowienia ustawowe sam wcześniej przeforsował w Sejmie i że był PRL-owskim prokuratorem stanu wojennego.
O tym, że polska Krajowa Rada Sądownictwa jest uzależniona od polityków PIS-u, mówi i alarmuje Komisja Europejska, ale kandydatom to nie przeszkadza. - Ja tu nie widzę złamania żadnego prawa unijnego. Nie wiem, skąd ten szum cały - komentuje sytuacje Robert Pelewicz, sędzia sądu okręgowego w Tarnobrzegu, który chce orzekać w SN.
Blisko 200 chętnych, 44 miejsca
Chętnych do kariery w Sądzie Najwyższym jest prawie dwustu, ale wolnych miejsc czterdzieści cztery. Z tego właśnie powodu, zdaniem posła Piotrowicza, Rada będzie mieć problem, żeby "z tych świetnych kandydatów wybrać najlepszych".
Opozycja nie ma jednak wątpliwości. - To będą osoby, które zaprowadzą PiS-owskie porządki w Sądzie Najwyższym - ocenia Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Nowoczesnej.
Przesłuchania odbywają się za zamkniętymi drzwiami. We wtorek odrzucono wniosek jednego z kandydatów, by jego przesłuchanie było jawne. Profesor Jacek Barcik, bo o nim mowa, stwierdził, że "jeśli mamy dobrą zmianę, to dajmy przykład dobrej zmiany". Jego kandydatura jest protestem przeciwko upartyjnianiu sądów.
Wielki nieobecny
Na wysłuchanie nie przyszedł Mariusz Muszyński, który nazywany jest sędzią dublerem w Trybunale Konstytucyjnym. - To (obecność - przyp. red.) nie jest obligatoryjne. Dzisiaj nie zapadają decyzje - komentował nieobecność Muszyńskiego Stanisław Piotrowicz.
Mariusz Muszyński działa w Trybunale w tandemie z Julią Przyłębską. Jako jej zastępca odgrywa kluczową rolę. Opozycja mówi o paraliżu i upolitycznieniu Trybunału, a część sędziów skarży się na ręczne sterowanie.
W Sądzie Najwyższym Muszyński, jak nieoficjalnie słychać, wystąpi w tandemie z Małgorzatą Manowską, która jest współpracowniczką Zbigniewa Ziobry, a która ma zastąpić prezes Gersdorf. Inna nieoficjalna informacja mówi, że Muszyński ma być prezesem Izby Dyscyplinarnej, która będzie - zdaniem opozycji - "batem" na sędziów.
- Moim zdaniem będzie usuwać niepokornych sędziów - mówi sędzia Waldemar Żurek ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis" i były rzecznik KRS.
Mariusz Muszyński to były oficer Urzędu Ochrony Państwa (obecnie Agencja Wywiadu). Jak donosiła "Gazeta Wyborcza", jako oficer służb pracował w polskiej ambasadzie w Berlinie, gdzie wywiadowczo prowadził małżeństwo Przyłębskich. On sam obracał sprawę w żart pytając "czy wygląda na Jamesa Bonda".
Jego dokumentację do KRS dostarczył podwładny Zbigniewa Ziobry. Podobno była to tylko przysługa.
-----------------------------------------------------------
WYJAŚNIENIE
We wtorkowym wydaniu "Faktów" zostało użyte sformułowanie, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego, Mariusz Muszyński "prowadził wywiadowczo małżeństwo Przyłębskich, Julię i jej męża Andrzeja". Na wniosek szefa gabinetu prezesa Trybunału Konstytucyjnego pani Julii Przyłębskiej wyjaśniamy, że użyte słowa zostały zaczerpnięte z publikacji prasowej, która to publikacja została zdementowana w październiku 2017 roku przez ministra Mariusza Kamińskiego.
Zainteresowane osoby przepraszamy.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24