Pałac Prezydencki i stojącego przed nim dumnie księcia Poniatowskiego mija i podziwia codziennie tysiące ludzi. Jednak, zdaniem posła PiS Jacka Sasina, pomnik mógłby zmienić miejsce. Wyobrazić sobie tego nie może stołeczny konserwator zabytków. Dyskusja toczy się w kontekście pomników smoleńskich, na które ogłoszono konkurs.
Wydawało się, że przed Pałacem Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu żadnych nowych pomników nie będzie. Prawie rok temu Jarosław Kaczyński wskazywał inne miejsca dla pomników smoleńskich, a teraz robi to specjalny komitet konkursowy. Nawet jego członkowie pytani o to, czy pomniki powinny stanąć przed pałacem odpowiadają, że nie, że tam nie ma miejsca, choć - i to "choć" wywołało burzę - jednocześnie mówią, że można sobie wyobrazić przeniesienie pomnika księcia Józefa Poniatowskiego.
- Niech przesunie łóżko, bo chyba na jakiejś żyle wodnej śpi i ma dziwne pomysły. Więcej spokoju panu Sasinowi życzę - tak pomysł ocenia Andrzej Halicki z PO.
Dwugłos
Ale uszczypliwości pod adresem Sasina i wypominanie, że poseł PiS chce przesuwać nie tylko pomniki, ale i granice miasta są być może zupełnie potrzebne, bo sam poseł przeczy, że wyobraża sobie przesunięcia pomnika spod pałacu prezydenckiego. - Trudno to sobie w tej chwili wyobrazić - zapewnia teraz Sasin.
W tym samym czasie inny poseł z PiS, Andrzej Melak, przedstawił pomysł postawienia pomnika prezydenta na miejscu pomnika księcia Poniatowskiego. Ten ostatni miałby trafić przed nieistniejący dziś Pałac Saski, gdzie stał przed wojną. I tym samy zwolniłby miejsce przed siedzibą prezydenta na nowy pomnik.
Historycy przypominają jednak, że ponik Poniatowskiego pierwotnie miał stanąć przed Pałacem Prezydenckim. - Jego miejsce zagarnął uzurpator, pomnik Paskiewicza rozwalony w 1917 roku. Teraz znowu kolejny "uzurpator" chce zająć miejsce pomnika księcia. No gratuluję pomysłu - ocenia varsavianista Jarosław Zieliński.
Burzliwa historia
Historia pomnika księcia Poniatowskiego jest równie tragiczna jak dzieje Rzeczpospolitej. Powstał na początku XIX wieku i miał stanąć przy Krakowskim Przedmieściu, ale po upadku powstania listopadowego jego pogromca zabrał pomnik aż do Homla. Do Polski wrócił dopiero po wojnie polsko-bolszewickiej i rzeczywiście stanął przed Pałacem Saskim. Zniszczony przez Niemców po II wojnie światowej został odbudowany przez Duńczyków i podarowany Warszawie. Znowu przez kilka lat się tułał po stolicy. Ostatecznie stanął w miejscu pierwotnie planowanej lokalizacji ale teraz jego los ponownie wydaje się niepewny.
- Tradycja przesuwania pomników w Polsce istnieje, ale ona jest dosyć niechlubna i raczej o tym nikt rozsądny chyba nie myśli - ocenia stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN