Jak każdy rzecznik praw dziecka przed nim, także i Mikołaj Pawlak musiał w końcu zmierzyć się z pytaniem o klapsy: są dozwolone czy absolutnie i bezwzględnie zakazane? Rzecznik poległ, odpowiadając na to pytanie. Jest już polityczna presja i wezwanie do dymisji.
Tuż przy wejściu do biura Rzecznika Praw Dziecka wisi wielki plakat pod tytułem "Kodeks Praw Dziecka". Jest tam napisane między innymi, że nikt nie może bić i krzywdzić dziecka.
Jednak według nowego rzecznika praw dziecka, Mikołaja Pawlaka, który udzielił wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej", nie każde bicie to bicie.
"Klaps nie zostawia wielkiego śladu", "Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie", "Wiele osób nawet podniesienie głosu może uznać za przemoc", "Absolutnie nie wolno bić dzieci i to jest bezwzględne. Koniec pieśni" - tak Mikołaj Pawlak mówił w wywiadzie.
To jednak nie był koniec pieśni - to był dopiero początek. Początek burzy.
- Osoby, które pochwalają zachowania socjopatyczne, czy które opisują takie zachowania, nie powinny pełnić funkcji publicznych, w szczególności funkcji Rzecznika Praw Dziecka - stwierdził w Sejmie Jan Grabiec, poseł PO.
Politycy PO, nazywając rzecznika Pawlaka rzecznikiem katów, a nie dzieci, wzywają go do dymisji. Politycy prawicy, którzy poparli jego kandydaturę na to stanowisko, niechętnie się wypowiadają, a jeśli już komentują, to najczęściej przypominają - także rzecznikowi Pawlakowi - jakie od dziewięciu lat mamy prawo.
- Nie należy bić dzieci - przypomniał w "Kropce nad i" TVN24 Bartosz Kownacki z PiS. - Przepisy są pod tym względem jednoznaczne - ocenił wicepremier Jarosław Gowin.
- My jesteśmy oczywiście przeciwko wszelkiej formie przemocy w rodzinie, można wychować dziecko na dobrego obywatela, na dobrego człowieka, nie używając przemocy - przekonuje minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Nie wolno bić, ale...
Przez lata instytucja Rzecznika Praw Dziecka i liczne fundacje starały się wpłynąć na świadomość dorosłych, by zrozumieli, że miłość nie musi boleć, że klaps zostawia siniaki na psychice.
Tymczasem Mikołaj Pawlak, po kropce, którą niby postawił po zdaniu "Absolutnie nie wolno bić dzieci" w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", ciągnął dalej swój wywód o roli klapsów w jego życiu. Został zapytany, czy dał klapsa swoim synom.
"Chłopaki czasem dają w kość, ale nie uderzyłem ich. Jednak sam z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek", odpowiedział. "Jeżeli polaliśmy bratu denaturatem nogę, a potem ją podpaliliśmy... Ojciec w porę zareagował. Tak, że przez dobrą chwilę nie mogłem siadać" - wspominał dalej w wywiadzie rzecznik Pawlak.
- Zadaniem rzecznika jest ochrona dzieci, a mam wrażenie, że tutaj jest ochrona rodziców. Takie powoływanie się na własne doświadczenia, że mnie tato bił i wyrosłem na porządnego człowieka jest dla mnie zawsze problematyczne - ocenia jezuita ks. Jacek Prusak.
- Zastanawiam się, co jest w jego głowie i czy weźmie odpowiedzialność za tych rodziców, którzy być może są mniej świadomi, mniej wyedukowani, którzy nie mają kompletnie innych narzędzi, i w tym momencie ich klaps zostaje uprawomocniony - komentuje Małgorzata Ohme, psycholog dziecięcy.
Mimo trwających dwa dni prób skontaktowania się z rzecznikiem praw dziecka Mikołajem Pawlakiem, pozostaje on dla nas nieuchwytny.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN