Co z Okęciem, co z Modlinem i co z Centralnym Portem Lotniczym? Mnożą się pytania, bo mnożą się przedwyborcze obietnice premiera. W Radomiu - padło na rozwój lotniska. Za obietnicą - idą poważne pieniądze. I argumenty, o których trudno powiedzieć to samo.
- Jest jaskółką, która naprawdę może uczynić wspaniałą wiosnę dla całego Radomia - zachwycał się premier Mateusz Morawiecki, chociaż jaskółka, gdy jeszcze była w gnieździe miasta, generowała wielomilionowe straty. Linie lotnicze omijały ją szerokim łukiem, więc zbankrutowała.
Warto było ją zatem nabyć drogą kupna za skromne dwanaście milionów złotych i dorzucić jeszcze miliard na rozbudowę?
- Stworzona tutaj zostanie praktycznie od nowa infrastruktura lotniskowa - zapowiada Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury.
- Spełniają się marzenia wielu radomian, wręcz pokoleń naszych rodaków - dodaje Wojciech Skurkiewicz.
To piękny prezent dla radomian od wiceministra obrony w rządzie PiS, będącego jednocześnie kandydatem PiS na urząd prezydenta miasta.
"Absurd"
Są jednak pasażerowie, którzy nie są tak optymistycznie nastawieni do lotów z Radomia. - To jest absurd. To znaczy, że tam naprawdę ktoś postradał zmysły i tym kimś jest premier polskiego rządu - mówi Grzegorz Schetyna, lider PO.
Bo blisko Radomia jest przecież lotnisko im. Chopina, Modlin i - ma być - Baranów.
Krytykować można, ale są też podróżni euforycznie nastawieni do sprawy kupienia radomskiego lotniska. Pytany o jego lokalizację poseł Marek Suski, jest pierwszym z nich. - Większość Polaków lata na południe Europy, czy też do krajów afrykańskich, czyli lotnisko położone na południe od Warszawy jest bardzo dogodne dla przewoźników i dla podróżnych - ocenia poseł.
Autor: Paweł Abramowicz / Źródło: Fakty TVN