Kobiety po poronieniu przechodzą przez ciężkie chwile. Prawo dopuszcza w ich przypadku urlop, ale jak wyznają - ciężko się w tych przepisach odnaleźć. W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej powstaje zespół, który ma opracować przepisy, jak im pomóc. Pierwsze spotkanie zespołu ma odbyć się jeszcze w lutym.
Pani Karolinie Rosman-Klimowicz po długim leczeniu udało się zajść w ciążę, ale już w pierwszych tygodniach dowiedziała się, że nie będzie szczęśliwego rozwiązania, bo ciąża się nie rozwijała. Pani Karolina poroniła w domu.
- Ja nawet sobie gdzieś nie zdawałam do końca sprawy z tego, że mam jakieś też prawa, że przysługuje mi ośmiotygodniowy urlop i w ogóle, na jakich warunkach to się ma odbywać - mówi pani Karolina.
Ośmiotygodniowy urlop wcale nie tak łatwo dostać. Kobieta w trakcie poronienia musi pobrać materiał biologiczny do badania, aby można było ustalić płeć dziecka. To wymóg prawa.
- Nagle mamy wziąć jakiś kubeczek i zacząć pobierać materiał. To brzmi bardzo medycznie, ale tak naprawdę ja nie wiem, co ja pobieram. Ja nie wiem, czy to jest ten moment, czy nie. Czy może mam za mało kubeczków, czy może mam nie ten materiał pobrany. To jest coś tak okropnego - zaznacza pani Karolina.
Ministerstwo pracuje nad nowymi przepisami
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ma zamiar skończyć z tym koszmarem. Powołała właśnie zespół, który ma stworzyć spójne przepisy uwzględniające potrzeby rodziców, a przede wszystkim kobiet po stracie dziecka.
- Bardzo trudno jest określić płeć w przypadku wczesnego etapu ciąży i wczesnego poronienia. To uniemożliwia kobietom skorzystanie z prawa, które im przysługuje - przyznaje Dziemanowicz-Bąk.
Także do pochówku, jeżeli tego sobie życzą. - Szpitale, w bardzo dużej części w Polsce, utylizują płody. Zamiast zamawiać, mieć specjalną umowę z gminą na masowy pochówek po prostu - zwraca uwagę Katarzyna Łodygowska, prawniczka.
"Nikt absolutnie nic nie powiedział"
Pani Ilona poroniła w szpitalu na wczesnym etapie ciąży. Nikt z personelu jej nie poinformował, na co może liczyć po stracie dziecka. - Nikt absolutnie nic mi nie powiedział, co mi przysługuje, jakie mam prawa, co mogę zrobić. Podejście było do tego, jakby to była taka mechaniczna procedura pod tytułem "usunąć wrostek robaczkowy czy migdałki". A to, dla mnie przynajmniej, były ogromne emocje - wyznaje pragnąca zachować anonimowość kobieta.
W szpitalach i tak już sytuacja się poprawiła, bo w tej chwili kobiety doświadczające poronienia nie bywają już w tych samych salach, co kobiety oczekujące na poród. Bo tak naprawdę niewiele potrzeba, by uszanować wrażliwość kogoś, kto cierpi. Także w przepisach.
- Wydaje się, że dopuszczenie kolejnego kwadracika na dokumentach "płeć nieznana", wydaje się, że jest najlepszym rozwiązaniem, bo będzie po prostu zgodne z prawdą - uważa Katarzyna Łodygowska.
Pierwszych wyników prac zespołu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej możemy spodziewać się w połowie roku.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN