Koszmarna zbrodnia i historia, która nie mieści się w głowie. Steve przyjechał do Polski uczyć angielskiego, ale za to, co zrobił, całe życie może spędzić w więzieniu. Śledczy mają dowody, że w domu swojej dziewczyny w Wieruszowie zgwałcił i zabił jej 3-letniego syna. Rusza proces w tej sprawie.
Ma 26-lat, jest Portugalczykiem, przyjechał do Polski z Kanady, w Wieruszowie miał uczyć angielskiego.
Był na tyle elokwentny i wiarygodny, że zdobył serce matki 3-letniego wtedy Nikodema przez internet.
Czar prysł tak nagle i w sposób tak drastyczny, że nim padły na sali rozpraw pierwsze zeznania, sąd stwierdził, że proces będzie musiał toczyć się za zamkniętymi drzwiami.
- Przedmiot postępowania mógłby obrażać dobre obyczaje, to po pierwsze. I po drugie z uwagi na interes prywatny zarówno oskarżycielki posiłkowej jak i oskarżonego - tłumaczył na sali rozpraw sędzia Sądu Okręgowego w Sieradzu Jacek Klęk.
Matka Nikodema jest przed sądem oskarżycielką posiłkową. - Nie trzeba tego przeżyć, żeby domyślać się, co mama przeżyła, co przeżywa i pewnie co przeżyje - dodaje Bartosz Krawczyszyn, pełnomocnik matki Nikodema.
Grozi mu dożywocie
Steve przyjechał do Wieruszowa w sierpniu 2017 roku. Niespełna dwa miesiące później, gdy matka była w pracy, chłopiec stracił przytomność.
Jeszcze w szpitalu Steve twierdził, że Nikodem uderzył się o grzejnik. Ale to, co pod ubrankiem dziecka odkryli lekarze, było makabrycznie jednoznaczne. Obrażenia były tak rozległe, że chłopca nie udało się uratować. A dowody tak mocne, że jedyną możliwą wydaje się kara dożywocia. - Uwzględnia wszystkie elementy związane z koniecznym zapewnieniem prewencji szczególnej jak i ogólnej po to, by społeczeństwo wiedziało z jakiego rodzaju odpłatą może się spodziewać każdy, kto popełnia tego rodzaju zbrodnie - tłumaczy Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
"Po tragedii nadal przebywał w naszym towarzystwie"
Babcia Nikodema dziś przypuszcza, że Steve wszystko wcześniej zaplanował, i że nie pojawił się w ich życiu przypadkowo. To, czego nie jest jeszcze w stanie spokojnie opowiedzieć, opisała nam w liście.
"Był spokojnym, grzecznym i bardzo inteligentnym człowiekiem. Poświęcał wiele czasu dziecku" - opisuje kobieta. "Po tragedii nadal przebywał w naszym towarzystwie, przeżywał z nami tragedię, która się wydarzyła" - dodaje.
"Pozostawił nas w stanie pustki i żałoby, która pozostanie już w nas do końca życia. Mam nadzieję, że zostanie sprawiedliwie osądzony" - pisze babcia Nikodema.
Steve w śledztwie nie przyznał się do winy. Przydzielony mu z urzędu adwokat z szansy na komentarz nie skorzystał.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24