Do "spłaszczenia" struktury sądów powszechnych być może nie dojdzie, bo nie ma to zgody w obozie rządzącym. Projekt forsowany przez ministra Zbigniewa Ziobrę nie jest w pełni popierany ani przez rząd, ani przez prezydenta. - To jest konsultacja, która trwa pomiędzy i Pałacem Prezydenckim, i większością parlamentarną, rządem - tłumaczy Paweł Mucha, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
Dwa tygodnie temu minister sprawiedliwości ogłaszał zmiany, jakie chce wprowadzić w sądownictwie. - Nie będzie oligarchii sędziowskiej. Nie będzie kast sędziowskich - zapewniał Zbigniew Ziobro 15 listopada.
Po dwóch tygodniach ustawą formalnie nawet nie zajął się rząd. Oficjalnie nawet nie ma tego w planach. Przed kamerą ekipy "Faktów" TVN prezydencki doradca bardzo dyplomatycznie mówi to, o czym w rządowym zapleczu mówi się wprost: że pomysły Zbigniewa Ziobry nie były konsultowane z rządem. Już na tym etapie jest sprzeciw - także prezydenta. Dlatego wciąż jest mowa jedynie o ciągnących się konsultacjach.
- To jest konsultacja, która trwa pomiędzy i Pałacem Prezydenckim, i większością parlamentarną, rządem - tłumaczy Paweł Mucha, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
Andrzejowi Dudzie najbardziej zależy nie na ustawie Ziobry, ale na własnych projektach - dwóch ustawach o sędziach pokoju. Obie są zresztą elementem porozumienia z ludźmi Pawła Kukiza. Ludzie Ziobry naciskają za to na własne reformy.
Na rządowym zapleczu doszło do swoistego klinczu. Zbigniew Ziobro domaga się radykalnych reform, ale nie chce się na to zgodzić część PiS-u i prezydent. Także reform PiS-u i prezydenta nie będzie, jeśli nie zgodzi się na nie Zbigniew Ziobro.
- Mamy wojnę w obozie władzy. Ziobro trzyma za szyję Kaczyńskiego i nie chce go puścić - uważa Krzysztof Śmiszek z Nowej Lewicy.
"Ten system się gdzieś zaciął"
Premier Morawiecki już dawno obiecał w Brukseli, że Polska zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną. Rząd musi to zrobić, jeśli wciąż liczy na unijne pieniądze na rzecz Krajowego Planu Odbudowy. Samej likwidacji izby sprzeciwia się Zbigniew Ziobro. Jemu marzą się dużo dalej idące zmiany - "spłaszczenie" struktury wszystkich sądów i radykalne zmiany w Sądzie Najwyższym, łącznie z wymianą części sędziów. W PiS-ie są tacy, którzy mówią, że to oznaczałoby jeszcze bardziej kolizyjny kurs z Brukselą.
- Chyba już widać to gołym okiem, że ten system się gdzieś zaciął. Nie można zrobić żadnej dodatkowej ustawy. Nie można doprowadzić do jakiegoś konsensusu - mówi Cezary Tomczyk z PO.
Bez podpisu prezydenta żadna ustawa nie wejdzie w życie. Andrzej Duda już kiedyś ustawy Zbigniewa Ziobry wetował, czego Solidarna Polska do dziś nie jest w stanie mu zapomnieć. - Błędem było zablokowanie tej reformy kilka lat temu. Nie wyobrażam sobie, żeby w tej chwili nastąpiło do blokady tej reformy - przekonuje Michał Wójcik, wiceminister w kancelarii premiera z Solidarnej Polski.
Tyle że to nie jest spór jedynie polityczny. Ten spór ma cenę. To kwota 25 milionów euro - do takiej sumy już urosła kara za niewykonanie decyzji TSUE dotyczącej zawieszenia niektórych przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej.
- Przecież wystarczyłoby zlikwidować Izbę Dyscyplinarną i usunąć z Sądu Najwyższego wszystkich wadliwie powołanych sędziów. Ta kara wówczas mogłaby przestać być naliczana - mówi Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Na to politycznej zgody wciąż jednak nie ma.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24