To wyglądało jak zaplanowany i dobrze przygotowany ostrzał z petard. Chuligani Cracovii zaatakowali trybunę gości. Derby Krakowa trzeba było przerwać. Atakujący byli zamaskowani, policja przegląda monitoring, a klub deklaruje współpracę. Pozostaje pytanie, jak można wnieść tyle petard na trybuny.
Obrzucanie wyzwiskami im nie wystarczyło. Kibice Cracovii fanów Wisły ostrzelali - racami, fajerwerkami i petardami.
- Wyglądało to na regularną bitwę, tylko że jednostronną. Bitwę, która ma na celu egzekucję na oczach całego stadionu - mówi Anna, kibic Cracovii. - Ja siedziałam w sektorze rodzinnym i te odpryski fajerwerków docierały do nas. Matki z dziećmi czy starsi ludzie panikowali - relacjonuje Karolina Bojar, sędzia piłki nożnej.
Arbiter przerwał mecz. Wyrzutnie strzelały dalej. - To był ostrzał. Te race miały sprawić, żeby ktoś doznał urazu - ocenia Mateusz Miga, dziennikarz "Przeglądu Sportowego".
- Taka petarda może komuś urwać palce, a flara czy sztuczne ognie mogą komuś wypalić oko - mówi mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Ochrona nie reagowała
Derby Cracovia-Wisła zawsze stanowiły zagrożenie. Ale czegoś takiego jeszcze tu nie widziano. Stadion spowił dym. - Przebijały się tylko błyski rac i fajerwerków. Robiło to wrażenie absolutnie dramatyczne, mroczne. Miałam ciarki na plecach. Nie dlatego, że się bałam, ale bo było mi wstyd - wspomina Anna.
Pani Anna gorliwie kibicuje Cracovii, od chuliganów stanowczo się odcina. Relacjonuje, że zdziwiła ją czarna płachta rozwijana nad głowami w sektorze gospodarzy. - Od początku podejrzewałam, że coś tam się dzieje, coś robią pod tą płachtą, przygotowują się do czegoś - wspomina. - Nie było widać żadnego zainteresowania ze strony ochrony. Tam nawet nikt nie poszedł - dodaje Mateusz Miga.
Gdzie była ochrona, gdy wpuszczano kibiców na trybuny? - To sytuacja zadziwiająca, że aż tyle petard, rac, fajerwerków wniesiono na stadion. Do tego wyrzutnie, przecież to jest trudno schować - dziwi się Dariusz Nowak z urzędu miasta Krakowa.
- Ja nie mam żadnych narzędzi, by wyegzekwować porządek na stadionie - przyznaje Janusz Filipiak, prezes Cracovii. Za agresję na stadionach obwinia wszystkich dookoła. - Niektórzy politycy dają ciche przyzwolenie na to, co się dzieje - mówi.
Stadion zamknięty dla kibiców
Policja sprawdzać będzie, czy materiałów pirotechnicznych nie wniesiono jeszcze przed meczem. Gromadzi nagrania, by zidentyfikować napastników. Na razie dla kibiców zamknięto stadion na najbliższe dwa mecze. Klub ma też zapłacić 100 tysięcy złotych kary.
- Mi, jako kibicowi Cracovii, jest absolutnie wstyd i fanom Wisły należą się przeprosiny - ocenia pani Anna.
O tym, że wygrała Wisła, mało kto pamięta.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN