Słynne konie z Janowa i Michałowa znów idą pod młotek. Ceny mogą być okazyjne, bo nie sprzedały się na aukcji. A przecież koronnym argumentem przy rewolucji w stadninach był zarzut, że za bezcen sprzedaje się takie skarby.
Konie z aukcji Pride of Poland znowu będą na sprzedaż. - Kilka klaczy, które nie sprzedały się na Pride of Poland, będą znów zaoferowane do sprzedaży. Mamy nadzieję, że uda się je sprzedać - powiedział Maciej Grzechnik, prezes stadniny koni w Michałowie.
Kolejna próba sprzedaży
Państwowa stadnina w Michałowie właśnie ogłosiła coroczny przetarg na swoje konie. Na liście są cztery klacze arabskie, które w tym roku nie sprzedały się na aukcjach w Janowie Podlaskim. - Na pewno nie będą sprzedane za wyższe ceny, w to nie wierzę. Być może za niższe - skomentował Marek Szewczyk z portalu Hipologika.pl
To właśnie zbyt niskie ceny, oferowane przez kupców na tegorocznej aukcji Pride of Poland, miały być powodem jest fatalnego wyniku, przynajmniej według prezesów stadnin. 13 sierpnia Sławomir Pietrzak, prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim, mówił, że stadnina nie może sobie pozwolić na sprzedaż takich koni za 10 tysięcy euro. - To jest niedopuszczalne - dodał.
W 2017 roku na słynnej aukcji sprzedało się jedynie 6 z dwudziestu pięciu polskich koni arabskich. Ten najgorszy w historii licytacji wynik w euro był dziesięciokrotnie niższy od ostatniej aukcji przed zmianą władzy.
"Nie pozbywamy się żadnego dobra narodowego"
Do tej sprawy odniósł się także minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel, w programie "Gość Wiadomości", na antenie TVP: "nas interesuje genetyka, a ta została przez ostatnie lata zmarnowana. (...) Dlatego trzeba to odbudować. Dla nas jest to ważniejsze niż przychody. A przychody nie były takie małe (...) sprzedaliśmy kilkanaście koni, natomiast nie chcieliśmy wyprzedawać" - mówił.
- Jak to się to ma do tego, że te konie, tam niesprzedane, czyli rzekomo chronione, teraz są wystawione na przetarg? - pyta Szewczyk.
- My nie pozbywamy się żadnego dobra narodowego, tylko sprzedajemy te klacze i konie, które nam są zbędne w hodowli - mówił Marek Grzechnik.
Każda z państwowych stadnin ma co roku na sprzedaż około osiemdziesięciu koni. Mogą je sprzedawać na aukcjach i właśnie kilku dorocznych przetargach. To dla nich ważne źródło pieniędzy, a tych stadnina w Michałowie, podczas tegorocznej aukcji Pride of Poland, nie zarobiła dużo. - W tym roku wynik, jeśli chodzi o Michałów, był wybitnie niekorzystny. Z 16 koni sprzedali tylko 7 - podkreśliła Alina Sobieszak z kwartalnika "Araby Magazine".
Aukcja i prokuratorskie śledztwo
Tego samego dnia, gdy ruszyły tegoroczne święto konia i aukcja, prokurator krajowy przedłużył śledztwo w sprawie aukcji poprzednich, mimo, że do tej pory żadnej niegospodarności się nie dopatrzono. - Dostrzeżono potrzebę wyjaśnienia dodatkowych okoliczności organizacji pokazów branżowych - powiedział Waldemar Moncarzewski z prokuratury regionalnej w Lublinie.
- To nie jest poważne. Wszystko, co robiłem jest dokładnie udokumentowane i zostało już wielokrotnie zbadane. Można to jeszcze raz zbadać, jeżeli ktoś ma czas i pieniądze, to czemu nie - mówił Marek Trela, był prezes Stadniny Koni w Janowie Podlaskim.
Wystawione w przetargu cztery klacze są źrebne.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN