Przez całe lata nic nikomu nie przeszkadzało, wszystko było w porządku, aż nagle rozpoczęły się kontrole urzędników, wizyty policji czy straży miejskiej. Lekarze z kliniki "Ada" w Przemyślu - zamiast ratować psy, koty czy bociany - tłumaczą się, jak i dlaczego urządzili psią wioskę.
Życie psów w psiej wiosce w Przemyślu jest pełne kolorów i dobra. W specjalnie przygotowanych domkach w centrum adopcyjnym "Ada" czworonogi czekają na nowego opiekuna.
- (Zwierzęta - przyp. red.) mają zapewnione odwzorowane w maksymalnym stopniu domowe warunki. To są z reguły zwierzęta po przejściach. Dzięki temu udaje mam się je zsocjalizować, przywrócić im wiarę w człowieka - opowiada Jakub Kotowicz, lekarz weterynarii z fundacji Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
"Jak w czeskim filmie"
Jednak lekarze i pracownicy ośrodka "Ada" ostatnio - zamiast zajmować się swoimi podopiecznym - muszą mierzyć się z aparatem biurokracji.
- My się czujemy w tej chwili jak w takim czeskim filmie, albo w powieści Kafki, że nagle, po trzydziestu latach naszej działalności, okazuje się, że coś jest nie tak, coś jest źle - mówi Radosław Fedaczyński, lekarz weterynarii z fundacji Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
- Przez ostatnie tygodnie większość naszego czasu pochłania właśnie zajmowanie się tymi urzędnikami, kontrolami - dodaje Justyna Nadwodna, dyrektor finansowa fundacji.
Jakub Kotowicz mówi, że praktycznie codziennie dochodzi do wizyt straży miejskiej czy policji.
Stanowisko urzędników
Urzędnicy tłumaczą, że kontrole są konieczne, bo mieszkańcy wysłali petycję do władz Przemyśla, w której wskazują, że nie wyobrażają sobie wychowania dzieci w sąsiedztwie domów dla psów, że na wybiegu dochodzi do zanieczyszczenia środowiska. Wspominają też o tasiemcach i innych pasożytach. Podkreślają jednak, że kochają zwierzęta.
- Co do działalności "Ady" nie mamy żadnych uwag. Naprawdę jest to chluba dla naszego miasta, że zajmują się zwierzętami. My jesteśmy szczęśliwi, że oni działają, pomagają, (...) ale musimy też przestrzegać prawa, które obowiązuje każdego - mówi Dariusz Łapa, sekretarz miasta Przemyśla.
Sąsiedzi "Ady" na rozmowę przed kamerą się nie zgodzili. Na skargę też nikt nie przyszedł.
Lekarze, znani z ratowania niedźwiedzi czy z uczenia bocianów latania, nie wiedzą, kto petycję podpisał. Chcieliby się wreszcie skupić na tym, co umieją najlepiej, czyli na leczeniu.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN