Kilka miesięcy temu nauczyciele ostro protestowali, a rząd był pod ścianą, więc obiecał podwyżki. Protest się skończył, podwyżki zostały wypłacone, ale zapłaciły głównie samorządy. Rząd zwrócił tylko niewielką część. Związek Miast Polskich chce rozmawiać o tym z premierem.
17 milionów subwencji do końca roku - tyle mają obiecane w Krakowie. - Do celu brakuje jedynie kolejnych 89 milionów - ironizują przedstawiciele tamtejszego urzędu miasta. Dla miejskiego budżetu 89 milionów to nie "jedynie" tylko "aż" tyle.
- Samorząd krakowski, podobnie jak zresztą wszystkie samorządy, musi zmagać się z pozyskiwaniem środków nagle, nie wiadomo skąd; a dokładnie wiadomo, bo przez ograniczenie różnych innych wydatków, by znaleźć środki na pokrycie, przede wszystkim, wydatków związanych z edukacją - mówi Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa.
Chodzi o podwyżki dla nauczycieli, które obiecał rząd. Zapłacić też miał rząd, ale sprawy niedoszacował i samorządy zostały z problemem same.
- Na same płace już w tym roku nie przekazano nam 2,1 miliarda złotych. Niestety, w budżecie państwa nie ma ani złotówki na podwyżki płac nauczycielskich, o których mówi się od kilku miesięcy - tłumaczy Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Przedstawiciele Ministerstwa Finansów przekonują, że sytuacja samorządów nie jest taka zła, bo z roku na rok lokalne budżety rosną.
- Już we wrześniu została przekazana pierwsza transza związana z podwyżkami dla nauczycieli. W sumie, w tym roku w związku z podwyżkami nauczycieli zostanie przekazanych jeden miliard złotych - zapewnia Paweł Jurek z Ministerstwa Finansów.
To ciągle za mało
- Na przyszły rok brakuje nam w budżecie 54 milionów złotych - mówi Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska.
- Subwencja jest o ponad 200 milionów złotych za mała względem wydatków - przekazuje Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy.
Lokalne władze tną, gdzie mogą. By zapłacić nauczycielom, zabierają innym.
- Większość samorządów nie poskłada swoich budżetów. Będzie musiało wycinać wszystkie projekty rozwojowe i nie będzie miało na przykład środków na wkład własny do projektów unijnych. Niedoszacowanie edukacji zabija w Polsce samorządność - uważa Marek Wójcik.
Gdańsk już dziś wie, że w 2020 roku w budżecie nie wystarczy pieniędzy na stypendia i dopłaty na program "Odyseja umysłu", dzięki któremu młodzi ludzie wyjeżdżali na międzynarodowe naukowe konkursy.
- Również nie będziemy w stanie finansować lokali dla związków zawodowych, bo takie pieniądze też przekazywaliśmy - zapowiada Piotr Kowalczuk.
"Duże miasta dopłacają"
W Krakowie braki w budżecie także odbiją się na mieszkańcach.
- Nie będziemy, niestety, mogli zorganizować tego, co zawsze planowaliśmy i zawsze realizowaliśmy, czyli sylwestra dla seniorów, dla osób bezdomnych, nie będziemy organizowali sylwestra w Nowej Hucie - mówi Andrzej Kulig, prezydent Krakowa.
Brak pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli to jedynie wierzchołek góry lodowej. Z wyliczeń samorządowców wynika, że subwencja oświatowa, którą co roku przyznaje Ministerstwo Edukacji Narodowej, rośnie znacznie wolniej niż wydatki.
- Duże miasta dopłacają dzisiaj do zadań edukacyjnych blisko 80 procent - alarmuje Marek Wójcik.
Ani rzecznik rządu, ani Ministerstwo Edukacji Narodowej nie odpowiedzieli na prośby ekipy "Faktów" TVN o wypowiedź.
Autor: Magda Lucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24