Krajowa Rada Notarialna mówi dość. "Notariusz" to musi brzmieć dumnie, tymczasem język polityki sprowadził rolę uznanego prawnika do roli długopisu. Stąd oficjalny protest notariuszy przeciwko pejoratywnemu używaniu nazwy ich zawodu, jak na przykład w sytuacji, kiedy prezydenta określa się "notariuszem rządu".
Na początku było słowo "notariusz", które aktualnie miłościwie nam panująco-podpisujący użył wobec poprzedniego miłościwie podpisującego.
- Prezydent-notariusz rządu? Szanowni państwo, ja takiej prezydenturze mówię: "nie" - mówił w czasie kampanii wyborczej kandydat na prezydenta Andrzej Duda, w lutym 2015 roku.
Przyganiał kocioł garnkowi i w konsekwencji zrobił się kocioł, bowiem notarialny bumerang wyfrunął i po latach trafił w rzucającego.
- Wszyscy zauważyli, że jest takim bardzo pośpiesznym notariuszem rządu - tak oceniła prezydenta Andrzeja Dudę posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. - Jedynie ma wekslować, podpisywać, ma być notariuszem PiS-u - skomentował rolę Andrzeja Dudy poseł PO Jan Grabiec. - Był tym notariuszem - stwierdził Marek Borowski, senator PO.
Nie godzi się, mówią notariusze, rzucać politycznie "notariuszem" w znaczeniu pejoratywnym na prawo i lewo, bo to godzi w notariuszy. Stwierdzili, że ich dalsza bierność jest niewskazana.
Notariusze apelują o poskromienie języków i tłumaczą, że mówienie o polityku "notariusz" jest krzywdzące dla instytucji notariatu i polskich notariuszy.
- Sprowadzanie zawodu notariusza do bezmyślnego podpisywania dokumentów jest po prostu nieprawdziwe - twierdzi Szymon Kołodziej, członek Krajowej Rady Notarialnej.
Politycy opozycji obiecują poprawę
Apel trafił na korytarze sejmowe. Wzbił pył deklaracji i komentarzy merytorycznych. - Oj tam, macie problemy - tak poseł PiS Marek Suski powiedział dziennikarzom, którzy go spytali o sprawę.
- Obóz Zjednoczonej Prawicy nie używa takiego sformułowania - zapewnia senator PiS Jan Maria Jackowski.
- To nie jest takie deprecjonowanie zawodu, bywają gorsze określenia - przekonuje poseł PiS Tadeusz Cymański.
- Nie będziemy używać tego określenia, by nie obrażać notariuszy - obiecuje Michał Kamiński, senator Koła Senatorów Koalicja Polska-Polskie Stronnictwo Ludowe.
To miło, ale teraz jest inny problem. Bo skoro nie będzie już szastania prestiżem notariusza, to co będzie?
- Zmieniłbym chyba retorykę i nazwał prezydenta długopisem prezesa - twierdzi poseł Lewicy Tomasz Trela.
Słabo, bo zaraz się pewnie pojawi apel i protest Krajowej Rady Długopisów, która zjednoczy się w walce o swe dobre imię z Polską Radą Tworzyw Sztucznych. - To jest po prostu prezydent z plastiku - powiedział swego czasu poseł PO Jan Grabiec.
Taka Polska właśnie, że porównywanie polityka do czegokolwiek godzi w to cokolwiek. Żyrandol godzi w żyrandole, długopis w długopisy, a mąż stanu w mężów. Taki mamy stan.
Autor: Paweł Abramowicz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24