Mateusz Morawiecki i Robert Kubica. Panowie spotkali się i na zdjęciu obaj są uśmiechnięci. "Nie czuję urazy" - mówi Kubica. Na taśmach kelnerów z jego wypadku pokpiwał obecny premier. Dla Kubicy ten wypadek to więcej niż złamana ręką, to złamana kariera i marzenia.
Premier miał we wtorek wiele okazji, żeby publicznie skomentować swoje słowa na temat złamanej ręki Roberta Kubicy. Nie zrobił tego. W opublikowanym przez Onet fragmencie nielegalnie podsłuchanej rozmowy Mateusz Morawiecki proponuje wyjazd na wyścig Formuły 1 do Mediolanu.
Bank, na którego czele stoi wówczas Morawiecki, to część hiszpańskiego Banku Santander, głównego sponsora kierowców teamu Ferrari, do którego mógł dołączyć Robert Kubica. Mógł, bo plany pokrzyżował mu dramatyczny wypadek.
Na pytanie nielegalnie nagranej Bogusławy Matuszewskiej, zastępczyni szefa PGE - kogo sponsoruje bank dzisiejszego premiera - ten odpowiedział, wymieniając dwa nazwiska: "Fernando Alonso i Lewis Hamilton". - Czyli McLarena, tak? - dopytywała Matuszewska. - Nie, Ferrari - miał odpowiedzieć obecny premier po czym dodać: "miał być jeszcze Kubica, ale na szczęście złamał rękę raz, drugi".
To, co Mateusz Morawiecki nazwał wtedy "złamaną ręką", w rzeczywistości było dramatycznym wypadkiem, do którego doszło dwa lata wcześniej. Robert Kubica z wypadku wyszedł ze złamaną nogą i zmiażdżoną ręką. To wydarzenie na lata przerwało karierę jedynego Polaka w F1.
"Bez urazy i jedziemy dalej"
- Pan premier Morawiecki, wtedy bankier Morawiecki, pokazał jaki ma rzeczywiście stosunek do polskiego sportu. Brak szacunku i brak poszanowania ciężkiej pracy jaką sportowcy muszą wykonywać - skomentował zarejestrowaną na taśmach wypowiedź Szymon Ziółkowski, były mistrz olimpijski w rzucie młotem, a obecnie członek PO.
W kolejnym fragmencie rozmowy ówczesny prezes banku tłumaczy dlaczego w Polsce Roberta Kubicy nie opłaca się sponsorować, ale rajdowców w Niemczech czy Hiszpanii już tak. - Niemcy, Anglia, Stany, Brazylia i Hiszpania. Kraje, które kochają Formułę 1 i oni tam są. To z ich punktu widzenia ok. Z mojego, ja mówię, ja tego nie chcę, k***a. Pięć dych co roku płacić. Sp*******j - miał powiedzieć Mateusz Morawiecki.
Dziś już politycy PiS-u nie mówią o taśmach jako o "odgrzewanych kotletach". Choć wątek Kubicy to to samo nielegalne nagranie. Premier osobiście tłumaczył się Robertowi Kubicy. Po rozmowie sportowiec napisał "Wizyta u Premiera. Polska zawsze wspiera swoich. I nam jeszcze doszedł jeden temacik do dzisiejszej agendy. No hard feelings i jedziemy dalej!".
- Różne kwestie były poruszane. Powiedział "bez urazy i jedziemy dalej" - skomentowała spotkanie Beata Mazurek, rzecznik PiS.
"Morawiecki sprzeciwiał się drenowaniu polskiego banku"
Wczoraj Robert Kubica spotkał się również z prezesem Orlenu. Państwowy gigant paliwowy ma być jego sponsorem w F1.
Jak donosi przegląd sportowy może chodzić nawet o 40 milionów złotych. Rozmowa, jak twierdzi prezes Orlenu Daniel Obajtek, planowana miała być już od dawna. Jeszcze wczoraj marszałek senatu tłumaczył, że niechęć Morawieckiego prezesa banku dla finansowego wsparcia polskiego sportowca wynikała tak na prawdę z troski o polskie finanse.
- Morawiecki sprzeciwiał się drenowaniu polskiego banku przez spółkę matkę z Hiszpanii i w tej sprawie miał rację - stwierdził Adam Bielan, wicemarszałek senatu.
Tyle, że z podsłuchanej rozmowy nie wynika, że problemem dla Mateusza Morawieckiego były kwestie podatkowe. Finansowanie Kubicy przez bank uważał za nieopłacalne. 5 lat później, już jako premier, zdanie najwyraźniej zmienił.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/robertkubica_real/