- Decyzja została podjęta, będą zmiany w rządzie - przyznała premier Beata Szydło na antenie TVN24. Przy okazji nie podaje nazwisk ministrów oraz nie mówi czy skończy się także jej misja. Pytanie na co czekać, jeśli decyzje zapadły?
Co najmniej kilkoro ministrów podawało we wtorek rękę Beacie Szydło bez kurtuazyjnego uśmiechu. W sali im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego przed posiedzeniem rządu stali pewniacy. Ale stali i ci, którzy od rozmowy w TVN24 we wtorkowy poranek są już pewni lub prawie pewni, że kończą rządową karierę i że "akcja rekonstrukcja" nie będzie się ciągnąć tygodniami.
- Ta decyzja została podjęta. Będą zmiany w rządzie. W ciągu najbliższych kilkunastu dni poinformuję Państwa o decyzjach, które podjęłam - zapewniła Beata Szydło. Ogłaszając w miarę precyzyjną datę i zaznaczając "to moja decyzja", premier próbuje wysłać wyraźny sygnał, że w duecie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim odgrywa rolę, nie abdykowała ze swojej funkcji, rozlicza ministrów i nie czeka, aż rządowe zmiany narzuci szef partii rządzącej oraz że pogłoski o wymianie premiera są przedwczesne, a wszystkie personalne decyzje zapadają wspólnie i w porozumieniu z prezesem PiS.
- Nikt z nas nie jest przywiązany do swoich stołków - zapewniła premier. Po chwili dodała, że ona również nie jest przyspawana do stanowiska.
Rośnie grono ministrów, którzy nie mogą spać spokojnie
Z grona, które regularnie bywa w gabinecie prezesa, kilkoro polityków namawia Jarosława Kaczyńskiego by został premierem. Argumentem mają być konflikty wewnątrz rządu, z którymi Beata Szydło ma sobie nie radzić. Prezes ma się jednak obawiać, że taka zmiana zachwiałaby sondażami, które dla PiS są dziś wymarzone. Podobnie wysokie jest dziś zaufanie dla samej Beaty Szydło.
Poseł PiS Tadeusz Cymański na pytanie, czy premier pozostanie na swoim stanowisku odpowiedział, że "myśli, że tak". Natomiast Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS milczy, bo wiele decyzji waży się do ostatniej chwili.
Jak informowały "Fakty" w poniedziałek, pracę ma stracić minister budownictwa i infrastruktury Andrzej Adamczyk. Niewykluczone, że zadania tego resortu przejmie resort wicepremiera Morawieckiego.
Powitanie premier z minister cyfryzacji Anną Streżyńską przed wtorkowym posiedzeniem rządu było jednym z najchłodniejszych. O jej prawdopodobnej dymisji także mówiły "Fakty".
We wtorek dziennik "Fakt" napisał, że kompetencjami Anny Streżyńskiej podzielą się szef resortu obrony narodowej Antoni Macierewicz oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.
Premier apeluje o wstrzemięźliwość
Dymisja ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego też jest możliwa, ale on sam wierzy jeszcze, że ocaleje. - Każda nasza funkcja podlega ocenie. Nic nam się nie należy. Mówił o tym prezes Kaczyński, jeszcze przed wyborami - zapewniał Mariusz Błaszczak.
Szef MSWiA doskonale wie, że jest, był i będzie w grupie tych, którzy na 100 procent nie stracą pracy w rządzie. Ale jest grono, które przez najbliższych kilkanaście dni będzie się zastanawiać i zadawać sobie pytania "czy jestem na czarnej liście? czy mam szykować kartony i sprzątać biurko?"
Premier, ogłaszając decyzję o rekonstrukcji, ale odkładając jej wykonanie o kilkanaście dni, radykalnie obniżyła kilku ministrom komfort pracy.
- Życzyłabym sobie i to jest mój apel, także do moich kolegów polityków, publicystów, abyśmy zachowali wstrzemięźliwość i przestali te spekulacje mnożyć - dodała Beata Szydło. Te słowa z pewnością nie uspokoiły, na przykład ministrów rolnictwa Krzysztofa Jurgiela i zdrowia Konstantego Radziwiłła.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN