Oto superman na wózku – pan Paweł ma rzadką chorobę i kilkanaście reamputacji na koncie. Bez nóg i palców u rąk, samotnie opiekuje się synem i chorą na raka mamą. Bardzo chciałby pracować i to nie tylko dlatego, że renta nie starcza mu na leki. Bardzo chciałby zabrać syna na wakacje, także dlatego, że byłyby to ich pierwsze.
Pan Paweł cierpi na rzadką chorobę, przez którą wiele razy trafiał na salę operacyjną. Mężczyzna jest obecnie bez nóg i palców u rąk, samotnie opiekuje się synem i chorą na raka mamą. Nie ma co się dziwić, że w jego życiu czasem pojawiają się łzy. Mimo to, pan Paweł i jego 14-letni syn Maciek nie zamierzają się poddawać.
– Na dzień dzisiejszy jestem po kilkunastu, bodajże 16 czy 17, reamputacjach. Nawet tego nie liczę, bo czasami, tak jak na przykład ostatnio, podczas pobytu w szpitalu, miałem trzy amputacje – mówi Paweł Lewek. Niewykluczone są także następne. Pan Paweł mówiąc o przyszłości jednak nie wspomina wcale o ciężkiej chorobie.
– Za niepełnosprawność uważam u siebie słabą znajomość języka angielskiego – mówi Paweł Lewek i wspomina o powrocie do pracy. – Źle się prosi ludzi o pomoc, jeżeli człowiek ma świadomość, że sam może zapracować na swoje utrzymanie – mówi.
Za mało na życie, za dużo na pracę
Pan Paweł wie doskonale, że nie ma mowy o dorobieniu do renty, która liczy 800 złotych. Niepełnosprawny 38-latek pobiera bowiem tzw. rentę specjalną prezesa ZUS . Przyznawana jest ona m. in. osobom, które – tak jak pan Paweł – zachorowały, nie mając nawet minimalnych 5 lat składkowych.
– Gdyby się okazało, że podejmuje jakąkolwiek pracę zarobkową, to w tym momencie nie spełnia przesłanek ustawowych – wyjaśnia Aldona Węgrzyn z oddziału ZUS w Chorzowie. Tym samym traci się prawo do renty, która bez pomocy innych nie wystarcza nawet na koszty miesięcznego leczenia.
Nie mówiąc już o niektórych marzeniach. – Nie byłem z synem nigdy na wakacjach. Chciałbym z nim jechać na wakacje – marzy Paweł Lewek. – Już parę lat temu marzyliśmy sobie, co byśmy zrobili, gdybyśmy mieli jakąś większą pulę pieniędzy. To właśnie chcieliśmy zrobić – wybrać się gdzieś na wspólne wakacje – wspomina Maciej Lewek, syn pana Pawła. Na razie pozostają im spacery i zabawa z ukochaną Antosią.
Pomagają dobrzy ludzie
Z domu Pana Pawła postanowili wyciągnąć też biegacze. Na początku czerwca będą liczyć nie tylko kilometry, ale i zebrane dla rodziny pieniądze. – My przez ten bieg, z którego wpisowe idzie w całości na rzecz Maćka i Pawła, chcemy im pomóc godnie żyć – opowiada Ewelina Puchała ze Stowarzyszenia „Cała Naprzód”.
Na szczęście pan Paweł i jego syn mogą też liczyć na bezinteresowną pomoc na co dzień. Jej wartości nie da się wycenić. – Wielu znajomych mnie wspiera. Mówią, że jak coś, to mi pomogą. Moja nauczycielka jest w to bardzo wkręcona. Wszystko jakby im zawdzięczam, że tak dobrze się trzymam – mówi 14-letni Maciej Lewek.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN