Jeśli ktoś oczekiwał słowa "przepraszam", to może czuć się zawiedziony. Po długo wyczekiwanym wystąpieniu przedstawicieli Episkopatu o pedofilii w Kościele zostaną liczby - ta najważniejsza to 625 ofiar przez blisko 30 lat. I opinia, że trzeba słuchać pokrzywdzonych i wybaczać sprawcom.
To była pierwsza w historii okazja, by na najwyższym szczeblu polskiego Kościoła powiedzieć o tragedii ofiar. A do historii przejdą te słowa:
- Myśmy przyzwyczaili się do tego hasła ukutego ideologicznie, mianowicie "pedofilia w Kościele". To hasło, dość zręcznie dobrane, miało w sumie z jednej strony wskazać na problem, który istnieje, a z drugiej zaś strony poderwać autorytet Kościoła - stwierdził w trakcie czwartkowej konferencji arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Połowa z obecnych na konferencji prasowej biskupów przez prawie dwie godziny starała się w najlepszym wypadku relatywizować problem pedofilii w Kościele. A co ważniejsze - robili to dwaj najważniejsi biskupi - szef i wiceszef Episkopatu.
- Kościół musi być nieskazitelnie stanowczy w piętnowaniu zła i w walce ze złem, ale musi także - zgodnie z tym, czego uczył nas pan Jezus - wzywać do nawrócenia, pokuty i okazywać miłosierdzie sprawcom - mówił arcybiskup Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący KEP.
"Czubek góry lodowej"
Garścią danych statystycznych trudno będzie przekryć słowa, które padły. Ale liczby są istotne, bo zaprezentowano je po raz pierwszy.
Z ostatnich prawie 30 lat Kościół naliczył 382 duchownych - księży bądź zakonników - pedofilów. Skrzywdzonych przez nich zostało 625 dzieci. To dane zebrane z diecezji - oficjalną drogą, od biskupów. Ale ważne jest zastrzeżenie, że są to ofiary zgłoszone.
- Czy mogę powiedzieć, że są to wszystkie ofiary? Tak nie mogę powiedzieć - przyznaje arcybiskup Wojciech Polak, prymas Polski.
- Jeśli chodzi o sprawy seksualne, to jest zawsze czubek góry lodowej - dodał ksiądz Adam Żak, koordynator do spraw ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski.
Zebranie tych danych, według informacji "Faktów", nie zawsze było łatwe, bo nie wszyscy biskupi chętnie w tej sprawie współpracowali.
Dane zostały zebrane głównie dzięki uporowi księdza Adama Żaka i prymasa Wojciecha Polaka. Obaj od kilku lat zajmują się problemem pedofilii w Kościele. Oni - inaczej niż przewodniczący i wiceprzewodniczący KEP - nie mówili o ataku na Kościół, a o tragedii ofiar.
- Ból, wstyd, poczucie winy, że do takich sytuacji doszło - mówił Prymas Polski Wojciech Polak.
Dalej czekają na "przepraszam"
Dorosłe już dziś ofiary, osoby ze stowarzyszenia, które ostatnio własny raport na temat pedofilii przekazały Papieżowi - mogły dziś czekać na symboliczne słowo: "przepraszam".
Dalej czekają.
- Kościół do tej pory jako instytucja, przez sześć lat, nie spotkał się z nikim z przedstawicieli Fundacji i ofiar - mówi Marek Lisiński z Fundacji "Nie lękajcie się".
- Wolałbym, aby biskupi mówili językiem: tak - tak, nie - nie. Bez szukania usprawiedliwienia - mówi ks. Alfred Wierzbicki z KUL.
W Kościele powstało, niezależne od Episkopatu, działające w Krakowie Centrum Ochrony Dziecka.
Za pilnowanie zaś, by pedofilia w Lościele nie była zamiatana pod dywan, ma odpowiadać prymas Polak. On uchodzi w Episkopacie - w tej sprawie - za radykała, który nie dzieli włosa na czworo i nie mówi, że mówienie o "pedofilii w Kościele" to atak na Kościół.
- Tak jak tu siedzimy, nikt sobie nie wyobraża, że zgłaszana sprawa nie jest procedowana. Po prostu sobie tego nie wyobrażamy - mówił ks. Adam Żak.
W statystyce, którą w czwartek podał KEP jest odsetek, który daje do myślenia: 25 procent - tylko tylu księży, którym udowodniono molestowanie, zostało usuniętych z kapłaństwa.
4 na 10 dostało inne kary kościelne.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN