Znak Polski Walczącej to symbol Powstania Warszawskiego. W ostatnich latach można go zobaczyć coraz częściej na flagach, chustach i koszulkach podczas manifestacji, które z ideami powstańców nie mają nic wspólnego. Przeciwko zawłaszczaniu symbolu Polski Walczącej protestują przede wszystkim sami powstańcy. - Znak Polski Walczącej jest niemal świętością - powiedziała Anna Teresa Jakubowska, pseudonim "Paulinka".
Stowarzyszenie Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi zorganizowało kampanię społeczną, która ma uświadomić Polakom, że powstańcy warszawscy są przeciwni zawłaszczaniu znaku Polski Walczącej.
Przez czerwony dym, który w godzinę "W" zasłonił Rondo Dmowskiego, być może ktoś w koszulce ze znakiem Polski Walczącej mógł nie zauważyć tego specjalnie do niego skierowanego przekazu: "Stop mowie nienawiści z wykorzystaniem znaku Polski Walczącej". Taki napis pojawił się na elektronicznym billboardzie. Nawet jeśli ktoś go nie dostrzegł, trudno było w ten czwartek nie usłyszeć samych powstańców.
- My nie mamy nic przeciwko temu, jak ktoś to nosi z szacunkiem w klapie, ale jak na byle szmacie i w warunkach niewystarczająco poważnych, to nas to razi - mówi prof. Leszek Żukowski, prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Znak warty życie
Powstańcy przypominają, że kotwica była znakiem szczególnym, niemal świętością. W czasach okupacji niemieckiej dawała nadzieję, że jeszcze Polska nie zginęła. Osoby, które w czasie wojny malowały ten symbol na murach, ryzykowały życie.
- Znak Polski Walczącej jest niemal świętością - mówi w filmie kampanii społecznej Anna Teresa Jakubowska, pseudonim "Paulinka".
Dzisiaj powstańców warszawskich boli łączenie kotwicy Polski Walczącej z falangą albo z krzyżem celtyckim.
- To jest w ogóle skandal. Dla mnie ta Młodzież Wszechpolska i ONR w ogóle powinny zniknąć z naszego kraju, bo to jest początek hitleryzmu. Był w 1935 roku, a teraz się zaczyna u nas to dziać - ocenia Hanna Stadnik, pseudonim "Hanka".
- Myśli, że jak włoży koszulkę z Polską Walczącą, to on jest potomkiem tych walczących - kpi Stanisław Aronson, pseudonim "Rysiek".
Powstańcy mówią dość. Mają dość tego, że ten symbol próbują zawłaszczyć środowiska ultraprawicowe. Jest on wszędzie - na manifestacjach i kontrmanifestacjach, na koszulkach, maskach, szalikach, a nawet w formie tatuaży. Ale mówią też dość, gdy znak Polski Walczącej jest umieszczany na tęczowym tle.
Ani w prawo, ani w lewo
W tym tygodniu wybuchł skandal po tym, jak poseł klubu PO-KO Piotr Misiło umieścił na Twitterze ilustrację ze znakiem Polski Walczącej na tęczowym tle. Potem wpis usunął i zamieścił oświadczenie, że chciał w ten sposób uczcić pamięć nieheteroseksualnych ofiar Powstania Warszawskiego.
- To jest hańba, i to w wykonaniu posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Brak słów - komentuje Bogusław Nizieński, pseudonim "Sokół".
Powstańcy nie zgadzają się, by znak Polski Walczącej był dowolnie wykorzystywany przez każdego. Tak właśnie jest, pomimo ochrony prawnej tego symbolu.
Nawet ci, którzy uważają, że kotwica Polski Walczącej powinna być szeroko obecna w przestrzeni publicznej, apelują, by pamiętać, co znaczyła i co znaczy.
- Zakładam, że każda osoba, która jej używa, zobowiązuje się do jakichś wyjątkowych zachowań, do korzystania z tych wartości, które są wartościami pokolenia powstańców warszawskich - mówi Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Przede wszystkim znak Polski Walczącej ma nadal dawać nadzieję. Nie dzielić ani nie być wykorzystywany przez Polaków przeciwko innym Polakom.
Autor: Paweł Pluska / Źródło: Fakty TVN