Dymisja komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka wisi na włosku, ale decyzji nie ma. Senator Krzysztof Brejza twierdzi, że władza chciała ukryć, co naprawdę stało się w gabinecie komendanta, i wskazuje na szereg nieprawidłowości.
Senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza ustalił, że tuż po eksplozji w Komendzie Głównej Policji, która przebiła stropy od parteru po drugie piętro dziurami wielkości talerza obiadowego, otoczenie komendanta utrzymywało, że to dach zawalił się od śniegu.
- Od początku były podejmowane działania w celu zatuszowania tej sprawy - uważa Brejza.
- Na swój sposób można zrozumieć, że złapali się za głowy, niestety, puste, i zrozumieli, co się wydarzyło, i próbowali to ukryć - ocenia Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
O wybuchu w Komendzie Głównej Policji poinformowano dopiero trzydzieści godzin później. Embargo informacyjne miało objąć nawet służby ratunkowe.
- Przekazano sygnał straży pożarnej, żeby interwencji w Komendzie Głównej Policji na Puławskiej nie podejmowano - informuje senator Brejza.
Zanim najważniejszy policjant w Polsce wniósł broń przeciwczołgową do jednego z najpilniej strzeżonych budynków w Polsce, musiał ją jakoś do kraju wwieźć. - Załatwić wszelkie możliwe procedury międzynarodowe, bo to jest przewóz międzynarodowy broni, jakby nie było, żeby coś takiego wprowadzić na terytorium Rzeczpospolitej. W innym przypadku można nawet powiedzieć o przemycie - wskazuje Marcin Tomczak, były policjant i antyterrorysta.
Nawet w obozie rządzącym pojawia się konsternacja, kiedy padają pytania o przewóz granatnika.
- Nie wiem, jak się udało to zrobić. Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć - komentuje prezydencki minister Andrzej Dera.
Zatem jak się udało wwieźć granatnik? Według ustaleń senatora Krzysztofa Brejzy do straży granicznej w Medyce dotarł mail z Komendy Głównej Policji z prośbą o szybsze przepuszczenie przez granicę.
- To pokazuje, że są równi i równiejsi. Każdy inny byłby już w areszcie - ocenia Adam Szłapka, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Komendant w śledztwie ma status pokrzywdzonego
Komendant Jarosław Szymczyk w sprawie wybuchu nie był jeszcze nawet w prokuraturze. - Dlaczego prokuratura chce przesłuchać pana komendanta dopiero w przyszłym tygodniu? Dlaczego układ ludzi, również w prokuraturze, daje komendantowi tyle czasu? - pyta senator Brejza.
Opozycja dodatkowo pyta, jak zachowa się prokuratura. Senator Brejza twierdzi, że z dnia wybuchu na komendzie jest nagranie monitoringu, a z przekazania granatników - fotografie.
- Prokurator za czasów PiS-u nie podejmie jakiejkolwiek sprawy, jakiegokolwiek działania, które miałoby uderzyć w polityków i funkcjonariuszy PiS - mówi Urszula Pasławska, posłanka Koalicji Polskiej.
Komendant Szymczyk w śledztwie ma status pokrzywdzonego. Mówi, że czuje się ofiarą, a nie sprawcą. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówi o granatniku przerobionym na głośnik.
- Po gościu, który wysyła po 100 samochodów do ochrony Kaczyńskiego, który wysyła po 300 policjantów do ochrony spotkań z Kaczyńskim, niczego dobrego się nie spodziewam - komentuje Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu z Lewicy.
- Gość, który chciałby do bandytów strzelać z głośnika, a słuchać muzyki na granatniku, nie nadaje się na szefa polskiej policji - podkreśla Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24