Górników z Polski pracujących w Czechach są tysiące. Bo kopalnie są blisko granicy, bo pracują we własnym gronie i lepiej zarabiają. Są cenieni i bardzo dobrze wykwalifikowani - pracują w dobrych warunkach w kopalniach o poziomie bezpieczeństwa takim jak u nas.
W Kaczycach widać je z okien. Z Jastrzębia Zdroju to tylko 16 kilometrów. Czeskie kopalnie są tak blisko, pracuje w nich tak wielu Polaków. To mógł być każdy z nich. - Zadzwoniłem do kolegi, który powiedział: "twoja brygada" - opowiada Grzegorz Wierzbicki, górnik z kopalni Stonava w pobliżu czeskiej miejscowości Karwina. - Jaka: "twoja?", zapytałem. "No twoja", zaczął wymieniać nazwiska - ciągnie. Kiedy wysiadł z samochodu przed budynkiem kopalni, zobaczył samochody kolegów, którzy są na dole, sztygara, który na dole zginął. Na osiedlu przy zlikwidowanej kopalni Morcinek co trzeci sąsiad pracuje w czeskiej kopalni. Mąż pani Magdaleny nie w Stonavie, ale sąsiedniej. - Nie jet tak strasznie źle. Nie wydaje mi się, żeby było bardziej niebezpiecznie niż w Polsce - mówi. I wylicza zalety tej pracy: - Blisko, podobny język.
"Można zarobić więcej"
Ale nie tylko o to chodzi. Pan Kamil, były górnik, mówi wprost: - Można zarobić więcej. U nas się zarobi 80 złotych, a tam 200 złotych dziennie, to jest różnica. Zrezygnował z tego, ale miał powód. - Nie poszliśmy do pracy i na tym samym chodniku zginęło dwóch górników - opowiada. - Ręka boska, żebyśmy tam nie szli. Ja potem zrezygnowałem z tej kopalni. Powiedziałem, że więcej nie pójdę. Po reformach sprzed 20 lat polscy górnicy szukali w Czechach zatrudnienia, bo w zamian za odejście z zawodu, odprawy, zobowiązali się, że nie wrócą do pracy pod ziemią. Zobowiązanie nie dotyczyło zagranicy, a skoro zagranica – to za miedzą korzystali z możliwości. Wacław Czerkawski z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Województwa Śląskiego opowiada, że tę informację górnicy przekazywali sobie nawzajem. - Jeden kolega drugiemu mówił, że są dobre warunki, dobre płace. "Chodź, przyjdź, będziemy pracować razem", zachęcali.
Czesi są potrzebni Polakom. Polacy - Czechom
Obie strony stały się sobie potrzebne. - Czesi na początku byli miejscem, którego szukali Polacy, teraz stało się to miejscem, w którym Czesi szukają Polaków - zauważa Jerzy Markowski, były górnik i były wiceminister gospodarki. - I tak będzie co najmniej przez kilka następnych lat - ocenia. Niektóre z kopalni prawdopodobnie w ciągu 4-8 lat zakończą wydobycie węgla, ale potrzebują górników, dopóki ten węgiel jest. Jest, ale trzeba po niego sięgać coraz niżej. Wydobycie staje sie więc coraz bardziej niebezpieczne. W kopalni Stonava do wybuchu doszło 800 metrów pod ziemią. Uciążliwości dla górników są znane: ciepło, mała przestrzeń i ciężka praca. Do tego niebezpieczeństwa: zagrożenia metanowe, wstrząsy. - W czasie urabiania wydziela się metan, jeśli to są wyrobiska zagrożone metanem, mogą być różnego rodzaju pułapki. Z tym trzeba się liczyć - mówi Piotr Litwa, ekspert ds. górnictwa i geologii. Ale na to, co stało się w kopalni Stonava, nikt nie jest gotowy. Nie przed Wigilią.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24