To nie likwiduje problemów służby zdrowia i braku lekarzy, ale wielu pacjentom może pomóc. Przez ostatnie dwa lata kilkukrotnie wzrosła liczba Polaków wyjeżdżających leczyć się poza granicami kraju. Co ważne, na koszt NFZ. W Polsce na zabiegi czekaliby latami.
Długie kolejki do lekarzy specjalistów i na zabiegi. Jest źle, a może być jeszcze gorzej, bo grożą nam zamknięcia oddziałów szpitalnych z powodu braku lekarzy. To jedno z pilnych wyzwań dla nowego ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego.
- Dajcie mi państwo jeszcze kilka dni - mówi Szumowski zapytany o to, jak ma zamiar pomóc szpitalom, w których brakuje lekarzy.
Za kilka dni problem nie zniknie, bo do lekarza w Polsce ciężko się dostać od wielu lat.
Rezonans za 5 miesięcy
- Osiem miesięcy czekałam na kardiologa - mówi pani Krystyna. Długie kolejki potwierdza także inna pacjentka - pani Danuta, która ma pilne skierowanie na rezonans magnetyczny. - Na rezonans magnetyczny odebrałam skierowanie na za pięć miesięcy - przyznaje po opuszczeniu szpitala.
Pani Danuta i pani Krystyna mieszkają w Szczecinie. Mogą więc pojechać do sąsiednich Niemiec i tam szybko rozpocząć leczenie. Rachunek zapłaci Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Pacjenci mają prawo do tego, aby polski płatnik, czyli NFZ, sfinansował im świadczenia zdrowotne za granicą. To prawo jest i pacjenci muszą być jego świadomi - mówi Paweł Grzesiewski z Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Pacjenci coraz częściej z pieniędzy Funduszu leczą za granicą zęby, likwidują żylaki, poddają się drobnym operacjom endoskopowym oraz - to jest najbardziej popularne - usuwają zaćmę.
Troje spytanych przez "Fakty" pacjentów przyznaje, że postanowili nie czekać i wyjechali na taki zabieg do Czech. W Ostrawie zostali przyjęci niemal od ręki, gdy na przykład w Kaliszu najkrótszy termin wynosił pół roku.
Brak opłaty za podróż i nocleg
Takie rozwiązanie jest coraz popularniejsze. W 2015 roku złożono w NFZ 4874 wniosków o zwrot kosztów leczenia za granicą. W ubiegłym roku prawie - dwa razy więcej, bo 8609 wniosków i to tylko w pierwszym półroczu.
Wciąż jednak decydują się na to tylko niektórzy pacjenci, bo Fundusz nie opłaca podróży i noclegu i płaci tyle, co w Polsce. Różnicę trzeba pokryć z własnej kieszeni. Na początku trzeba też samemu zapłacić za zabieg, a potem dopiero ubiegać się o refundację. Dlatego pani Krystyna i pani Danuta wolą czekać na leczenie w kraju.
- Nie pojadę na pewno, to jest dużo zachodu - zarzeka się pani Krystyna. - Trzeba być obeznanym w tym kierunku i znać język - dodaje.
- Nim pieniądze by oddali, to człowiek by się nie doczekał, na pewno to długo potrwa - wtóruje jej pani Danuta.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN