Na Śląsku wrze, górnicy idą na całość. Ogłosili pogotowie strajkowe i chcą obecności premiera na rozmowach. Jak mówią, z rządem rozmawiają od lipca, ale nic te rozmowy nie wniosły.
Pikiety, blokowanie ulic, a nawet wstrzymanie wydobycia we wszystkich śląskich kopalniach - tym właśnie związkowcy grożą rządowi. Ogłaszają pogotowie strajkowe. Domagają się, by premier osobiście zasiadł z nimi do negocjacji. Dają mu na to tydzień.
- Jeżeli do 21 września rozmowy z udziałem pana premiera się nie rozpoczną, wtedy, wszystko wskazuje na to, że tak jak bywało to w roku 2015 i wcześniej, w roku 2013, rozpoczniemy na terenie Śląska i Zagłębia akcje strajkowo-protestacyjne - zapowiada Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Na razie Mateusz Morawiecki do związkowców się nie wybiera.
- W dialogu, pełnym dialogu będziemy o tych kwestiach rozmawiać i, oczywiście, kiedy będzie to potrzebne, również na poziomie ogólnorządowym, ale poczekajmy najpierw na wypracowanie efektów, faktycznie, tej pracy w grupie roboczej, która w zeszłym tygodniu miała swoje spotkanie - oświadczył rzecznik prasowy rządu Piotr Müller.
Kiepskie perspektywy polskich kopalń
Rozmowy o uzdrowieniu górnictwa z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych toczą się od lipca. Nie przyniosły rezultatów.
Zdaniem związkowców rząd działa pod dyktat Unii Europejskiej, wbrew wcześniejszym zapowiedziom zobowiązując się do większej redukcji emisji dwutlenku węgla. To wyrok dla polskich kopalń. Według rządowych analiz już za siedemnaście lat wystarczy półtorej kopalni, by pokryć krajowe zapotrzebowanie na węgiel.
- Człowiek, który jest w otoczeniu polityków, musi sobie zdawać sprawę z ich narracji, która jest inna przed jakimiś wyborami, a inna w czasie neutralnym. Myśmy doskonale wiedzieli, że tak może być, ale nie przypuszczaliśmy, że aż tak daleko zajdą sprawy - twierdzi Wacław Czerkawski, przewodniczący rady Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Województwa Śląskiego.
Najpoważniejsza sytuacja panuje w Polskiej Grupie Górniczej. Wisi nad nią widmo zamknięcia 4 kopalń, w których pracuje prawie 8 tysięcy ludzi.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN