Seria spotkań premiera z wyborcami i seria pytań o to, która twarz Mateusza Morawieckiego jest prawdziwa? Obecny szef rządu był blisko Platformy Obywatelskiej, na nielegalnie nagranych taśmach mówił, że jest liberałem i że "ludzie są tacy głupi". Teraz stoi na czele rządu PiS, nazywa się konserwatystą i wzywa do tego, by być blisko ludzi.
Było kilka prób, ale wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Pytanie do premiera brzmiało: które poglądy Matusza Morawieckiego są prawdziwe? Odpowiedzi na to pytanie nie ma i nie było od czasu, gdy się okazało, że nielegalnie nagrani w restauracji to nie tylko politycy Platformy Obywatelskiej, ale także obecny premier z PiS-u.
Teraz Mateusz Morawiecki krytykuje liberałów, którzy jego zdaniem "w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych wyprzedawali majątek". Ale właśnie w latach dwutysięcznych - posługując się jego językiem jako szefa rządu - Morawiecki był prezesem "wyprzedanego majątku", czyli banku kupionego przez zagranicznego inwestora. W dodatku na nielegalnych nagraniach słychać jak obecny premier w dość dosadny sposób podkreślał, że jest liberałem.
Różnic w poglądach Mateusza Morawieckiego można znaleźć więcej. Na spotkaniu z wyborcami premier apelował, by "z ludźmi rozmawiać ponad głowami mediów", bo "media w ogromnej większości są zagraniczne".
Ale gdy obecny szef rządu był prezesem banku, to nie przeszkadzał mu jego zagraniczny właściciel. W dodatku korzystał z mediów, w których ten bank się reklamował. Gwiazdą tych reklam był znany aktor Chuck Norris.
- Ale ludzie są tacy głupi, że to działa - tak o reklamie własnego banku i polskich odbiorcach tej reklamy mówił na nagraniach Morawiecki.
"To nie jest naganne"
- Jeżeli akcjonariuszem są akcjonariusze banku, to wtedy on (Morawiecki - przyp.red.) jest liberałem. Wolność gospodarcza i Unia Europejska to są rzeczy, które hołubi. Jak jego akcjonariuszem jest Jarosław Kaczyński i mówi, że (Morawiecki - przyp. red.) ma być socjalistą, to on będzie socjalistą - komentuje słowa premiera Sławomir Neumann z PO. Mateusz Morawiecki był blisko Platformy na tyle, by doradzać Donaldowi Tuskowi, którego rządy teraz krytykuje, ale jednocześnie już wtedy zbliżył się do PiS-u na tyle, by załatwiać pracę synowi Ryszarda Czarneckiego. Obecny europoseł PiS też został nielegalnie nagrany, bo rozmawiał z Mateuszem Morawieckim w trybie głośnomówiącym o tym, czy jego syn załatwioną pracę jeszcze chce, czy już nie. - To, że ktoś komuś pomaga, to nie jest naganne. Ja bym się cieszył, gdyby ludzie wokół mnie mi pomagali - mówi o całej sytuacji Przemysław Czarnecki, syn Ryszarda Czarneckiego. Ludzie wokół Przemysława Czarneckiego zdecydowali, że dwa lata po jego rezygnacji z pracy w spółce skarbu państwa, załatwionej mu przez Mateusza Morawieckiego, znalazł się na listach PiS-u i został posłem. Głosował za powołaniem rządu Mateusza Morawieckiego.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN