Zaczęło się od porwania i brutalnego pobicia. Skończyło - akcją policji i zatrzymaniem trzech sprawców. Policjantów było kilkudziesięciu - w tym oddział antyterrorystyczny - użyto też psów tropiących. Nieoficjalnie poszło o dziewczynę, lecz w grę wchodzą zarzuty i 10 lat więzienia.
Ścigani i ofiara są z tej samej wsi. Policyjna obława natomiast - rodem jak z amerykańskiego filmu.
Motywy zbrodni miały być sercowe - to miała być zemsta. 25-latek miał się spotykać z byłą dziewczyną jednego z napastników. Mężczyzna został uprowadzony z przystanku autobusowego i wywieziony do lasu. Tam został pobity i przywiązany do drzewa. Po ponad dwóch godzinach sam się uwolnił. Na szczęście obrażenia uprowadzonego mężczyzny nie były poważne.
- Młody mężczyzna wyszedł z lasu, pobity, świadkowie tego zdarzenia bardzo szybko zaalarmowali służby - mówi kom. Marcin Maludy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Akcja jak desant komandosów
Takiej akcji nikt tu jeszcze nie oglądał. Przeszukano podwórka, samochody, przydomowe komórki, a nawet studnie. Przez policyjne blokady nikt by nie uciekł. Dwie osoby zatrzymano w domu. - Zatrzymane osoby były tym faktem zaskoczone, nie stawiały oporu, właściwie nie miały na to szansy - mówi kom. Marcin Maludy.
Trzeci sprawca, 39-letni mężczyzna, ukrył się na polu. W zatrzymaniu wzięło udział ponad 60 funkcjonariuszy. - To były takie klasyczne, modelowe wręcz działania policyjne, z wykorzystaniem dużych sił i środków policyjnych - chwali się kom. Marcin Maludy.
Prokuratura nie wyklucza że wystąpi o areszt. Sprawcy ciągle są przesłuchiwani, może im grozić do 10 lat więzienia. Prokuratura ustala kto i jaką rolę odegrał.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN