Ministerstwo Rolnictwa ma kontrowersyjny pomysł na powstrzymanie dzików, przenoszących ze wschodu do Polski wirus ASF, wywołujący afrykański pomór świń. Eksperci zauważają, że kilkaset kilometrów płotu na wschodniej granicy Polski to wielki wydatek i mało skuteczne zabezpieczenie, zwłaszcza że choroba już u nas jest. Projekt specustawy w sprawie budowy prawie tysiąckilometrowego płotu ma trafić do Sejmu w marcu.
Każdego dnia dziki całymi stadami przekraczają granicę. Wędrują zresztą w obie strony, bo niektóre zwierzęta wolą życie na wschodzie. Wkrótce takie spacery nie będą jednak możliwe. Na granicy z Białorusią i Ukrainą ma stanąć płot.
- Ma być z siatki nie wyższy niż dwa metry i 40 centymetrów. Wkopany w ziemię fundament ma sprawić, że zwierzęta nie przekopią się pod spodem - mówi Robert Telus, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z PiS.
Projekt specustawy w sprawie budowy prawie tysiąckilometrowego płotu ma trafić do Sejmu w marcu.
Płot bezpieczeństwa?
Choć mieszkańcy domagają się drogi, powstać ma jednak płot. Ministerstwo Rolnictwa chce w ten sposób powstrzymać dziki, przenoszące ze wschodu do Polski wirus ASF, wywołujący afrykański pomór świń.
- Ten płot musi stanąć, żebyśmy byli w Polsce bezpieczni, żeby hodowla w Polsce była bezpieczna, żeby te dziki nie przyszły - mówi Robert Telus.
Idea być może słuszna, ale spóźniona - przekonują eksperci. Płoty są dobre, gdy zagrożenie jest na zewnątrz. W Polsce wykryto już ponad tysiąc przypadków padłych na ASF dzików i ognisk choroby u świń.
- Pan minister myśli chyba, że ten płot będzie mógł być używany przeciwko zielonym ludzikom, bo na ASF to on już niewiele pomoże - mówi Jarosław Sachajko, przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z Kukiz'15.
"Mleko już się rozlało"
Płot byłby dobrym rozwiązaniem dwa - trzy lata temu, gdy w Polsce pojawiały się pierwsze ogniska choroby.
- Mleko już się rozlało. W tej chwili stworzenie płotu nie przyniesie już żadnych wymiernych korzyści - ocenia Aleksander Dargiewicz z Krajowego Związku Pracodawców i Producentów Trzody Chlewnej.
Teraz znaki ostrzegające przed ASF można spotkać już nawet dwieście kilometrów od granicy wschodniej.
- Łudzenie się tym, że płotem rozwiążemy problem, jest gigantycznym nieporozumieniem i zmarnowanymi pieniędzmi - mówi Janusz Piechociński z PSL.
- Pieniądze są przeznaczone na ten rok. To potrwa jeszcze parę miesięcy - mówi Robert Telus.
Płot ma kosztować od stu do nawet trzystu milionów złotych.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Monitoring Straży Granicznej