Jakie dokładnie zapisy zawiera ustawa o powiększaniu stolic i dlaczego nie zakłada konsultacji z mieszkańcami? W czwartek odbył się pojedynek na konferencje - Jacka Sasina i Hanny Gronkiewicz Waltz. Prezydent stolicy ostro krytykowała projekt i zmianę statusu miasta. Ostrzegała, że spowoduje on chaos kompetencyjny, zahamowanie miejskich inwestycji i wstrzymanie dotacji unijnych.
- Co by tu jeszcze spieprzyć? - pytała dziś słowami Wojciecha Młynarskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz, podsumowując działania PiS zmierzające do rozszerzenia stolicy o 32 okoliczne gminy. Prezydent Warszawy rzadko używa tak dosadnych określeń, ale w czwartek na projekcie Jacka Sasina nie zostawiła suchej nitki. Jednocześnie ostrzegała, że zmiana statusu miasta spowoduje chaos kompetencyjny i zahamowanie miejskich inwestycji. - Tramwaj na Białołękę, Wilanów, Gocław. To są rzeczy, których już nie będzie - mówiła. Gronkiewicz-Waltz mówiła też m.in. o wstrzymaniu dotacji unijnych na przykład na metro, ponieważ sposób działania PiS w sprawie zmian w statucie Warszawy jest niezgodny z europejską kartą samorządu terytorialnego, która zakłada, że zmiany granic administracyjnych powinny być konsultowane ze społecznością lokalna. Także w referendum. A PiS żadnego referendum nie przewiduje, mimo apeli części samorządowców o konsultacje.
"Nic o nas bez nas"
Jedną z apelujących o włączenie mieszkańców okalających stolicę gmin do konsultacji na ten temat jest Elżbieta Radwan, burmistrz Wołomina. - Nic o nas bez nas - mówi twardo. Jednak takie apele mogą się na niewiele zdać, ponieważ ustawa jest już w Sejmie i konsultacje odbędą się właśnie tam. Inicjator projektu Jacek Sasin z PiS tłumaczy, że to odpowiednie miejsce, ponieważ "Sejm jest wskazany przez suwerena, żeby rozpatrywać projekty ustaw”. Suweren nie wie jednak, jakie skutki wywoła przyłączenie ponad trzydziestu ościennych gmin do Warszawy, bo do tej pory nikt o tym nikogo nie informował. Ale suweren przypuszcza co za tym stoi -"motyw polityczny". Ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że elektorat gmin wokół Warszawy w większości popiera rządzący PiS, a niechętny jest Platformie i obecnej prezydent stolicy. Zmiana granic może spowodować zwiększenie liczby wyborców głosujących na PiS w zbliżających się wyborach samorządowych. Tak twierdzi opozycja. Takim tezom zaprzecza Jacek Sasin. -To jest fałszywy argument. Przykładanie wyników wyborów parlamentarnych do wyborów samorządowych ma się zupełnie nijak - tłumaczył. Ale podejrzenia biorą się też stad, ze dotąd PiS mówiło o zrównoważonym rozwoju i o wspieraniu małych miast.
Kiedyś małe miasta, teraz metropolie
- Mieszkańcy każdej części naszego państwa, nawet najmniejszej miejscowości, mają prawo i szansę do godnego życia tak samo jak mieszkańcy wielkich aglomeracji - mówiła w trakcie kampanii wyborczej w 2015 roku Beata Szydło.
Dziwi zatem teraz ten zapał do tworzenia metropolii o powierzchni większej niż Londyn, Moskwa czy Rzym.
Wicepremier Jarosław Gowin też otwarcie przyznaje, że projekt stworzenia metropolii warszawskiej nie pojawiał się we wcześniejszych rozmowach między sojuszniczymi partiami.
Tworzenie metropolii nie jest w Polsce nowością, ponieważ na Śląsku od dawna mówi się o takim zabiegu. Najważniejszą różnicą jest jednak to, że - przy metropolii śląskiej - nie ma mowy o zmianie okręgów wyborczych. - Nic poza tym, w sensie prawnym, wyborczym nie powinno się zmienić - tłumaczy Marcin Krupa, prezydent Katowic mówiąc o projekcie. Będą za to wydatki - rocznie ćwierć miliarda złotych z budżetu. Choć minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapewniał, że "te pieniądze będą", opozycja zarzuca PiS, że - odwrotnie niż w stolicy - na Śląsku torpeduje tworzenie metropolii, nie mając pieniędzy na realizację projektów.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN