Benzyna ma być droższa o 25 groszy za litr. Jest poselski projekt ustawy, więc ma nie być szerokich konsultacji. Droższe paliwo ma pomóc zatankować samorządowe budżety. Do łatania dziurawych dróg mają dorzucić się kierowcy.
Tam, gdzie kończą się autostrady i drogi szybkiego ruchu, często zaczyna się brutalna dziurawa drogowa rzeczywistość, spowodowana dziurami w samorządowych budżetach.
- Stand dróg w małych gminach jest wszędzie podobny - kiepski. Ile by nie było środków, to zawsze będzie za mało - tłumaczy burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński.
Pomysł PiS: do budowy lokalnych dróg dorzucą się kierowcy
Posłowie pracują nad podniesieniem opłaty paliwowej. Nieoficjalnie wiadomo, że brana jest pod uwagę podwyżka o 20 groszy za litr. Wliczając VAT, kierowca zapłaci o 25 groszy więcej. Państwo ma na tym zyskać 5 mld złotych.
Połowa z tych pieniędzy pójdzie na już istniejący Krajowy Fundusz Drogowy, finansujący budowę głównych tras, zaś druga część trafi do mającego dopiero powstać Samorządowego Funduszu Drogowego.
Zarówno premier, jak i resort infrastruktury tłumaczą, że pieniądze obecnie przeznaczane na budowę dróg, są faktycznie wykorzystywane w tym celu. Wciąż jednak brakuje funduszy w samorządach, gdzie co roku remontów wymaga około sześciu tysięcy kilometrów dróg lokalnych. Pieniądze z wyższej opłaty paliwowej mają pomóc sfinansować te naprawy.
Obciążenia w górę. Ceny też?
- Może być tak, że nawet zwiększenie opłaty paliwowej i przeznaczenie tych środków na Fundusz Budowy Dróg nie będzie skutkowało zwiększeniem cen - przekonywała w czwartek premier Beata Szydło.
Eksperci nie podzielają takiej opinii. - Po podwyżce któregokolwiek z obciążeń podatkowych, cena detaliczna paliwa będzie niemal natychmiast zawierała tę zwyżkę - tłumaczy Urszula Cieślak z BM Reflex, firmy konsultingowej z branży paliwowej.
Tylko 40 procent ceny benzyny na stacjach to koszt zakupu paliwa w rafineriach. Reszta to podatki, przede wszystkim akcyza oraz VAT. Ponadto, stacje nakładają też swoje marże, a do każdego litra naliczana jest oplata paliwowa, która wynosi obecnie około 13 groszy.
Dlatego eksperci twierdzą, że podwyżka o kolejne 25 groszy to stanowczo za dużo, biorąc pod uwagę, ile na każdym litrze zarabia państwo.
- Dzięki akcyzie do budżetu trafia około 30 mld złotych, a tylko 6 mld wraca jako inwestycje drogowe. To zdecydowanie za mało. Udział ze strony państwa powinien być znacznie większy - uważa Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych „Tor”. Remonty dróg to jednak tylko jeden z wielu zaplanowanych rządowych wydatków.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN