Siódma nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym została podpisana przez prezydenta w ostatnim możliwym momencie, ale wciąż nie jest opublikowana i nie obowiązuje. Rząd znów pokazuje, że tak, jak potrafi uruchomić polityczny nocny ekspres, tak w innej sytuacji gotów jest grać na zwłokę.
Od 17 grudnia rząd zdążył opublikować już sto kilkadziesiąt ustaw i rozporządzeń, a ustawa o Sądzie Najwyższym czeka. Dopóki nie pojawi się w Dzienniku Ustaw, to jest tak, jakby jej nie było. W sylwestra miną dokładnie dwa tygodnie od 17 grudnia, kiedy to Andrzej Duda podpisał nowelizację.
- Rząd dalej nie publikuje, pokazując dalej swoją niedojrzałość i swoją małość. Jesteście dzisiaj jak mali chłopcy obrażeni na to, że ktoś dawał po łapach - stwierdził w TVN24 poseł PO Sławomir Neumann, zwracając się do polityków obozu rządzącego.
- Premier ma 10 dni na opublikowanie tej ustawy i domniemywam, że w tym terminie zostanie opublikowana - odpowiedział mu sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Błażej Spychalski. (takiego przepisu w prawie nie ma - red.)
Zwłoka jest symboliczna, bo rząd opóźnia opublikowanie nowelizacji, przy pomocy której Prawo i Sprawiedliwość pod koniec tego roku wycofało się z części swojej sądowej rewolucji.
- To nie jest kapitulacja. To jest odwrót armii potykającej się o własne nogi - ocenił w Senacie senator PO Leszek Czarnobaj. - PiS, chociaż nie chciało tego uczynić, musiało się przyznać do tego, że uchwaliło ustawę, która nie jest zgodna z konstytucją - skomentowała wicemarszałek Sejmu i posłanka Nowoczesnej Barbara Dolniak.
Rok rewolucji w sądach
Rząd na "odcinku sądy" kończy ten rok wymuszoną decyzją w sprawie Sądu Najwyższego. Tymczasem w Krajowej Radzie Sądownictwa przewrót się dokonał.
Po personalnej rewolucji w 2018 roku zaczęła pracę nowa, wybrana przez polityków Krajowa Rada Sądownictwa, czyli instytucja z wielką władzą nad sądami i sędziami.
W Sądzie Najwyższym pojawiły się dwie nowe izby, w tym ta, która ma być karzącym ramieniem, czyli izba dyscyplinarna.
Ruszyła także karuzela na kierowniczych stanowiskach w sądach. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaczął swoją kadrową rewolucję, którą poseł PiS Marek Ast podsumowuje: "ta reforma wdrażana była z bólami".
Wygrana Gersdorf
W tej układance rządu - w planie rewolucji w sądach - tylko jeden element nie złożył się PiS-owi w całość. Pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf dokończy swoją sześcioletnią, konstytucyjną kadencję, którą Prawo i Sprawiedliwość chciało przerwać ustawą.
- Sparaliżowano Trybunał Konstytucyjny, upolityczniono KRS, a demolka Sądu Najwyższego została zastopowania dopiero przez TSUE - ocenił poseł PO Borys Budka.
- Jeśli opozycja uważa, że wymiar sprawiedliwości w Polsce działa dobrze, to ja serdecznie gratuluję dobrego samopoczucia - powiedział Błażej Spychalski, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta.
Kwestia KRS
Ten rok nie zakończył sporu z Unią Europejską o sądową rewolucję. Na wiosnę Trybunał Sprawiedliwości UE przyjrzy się niezależności Krajowej Rady Sądownictwa.
- PiS wie, że musi się tego wycofać. Ta sprawa, ta bitwa, jest przez nich przegrana - ocenił szef PO Grzegorz Schetyna.
- Jeśli się to nie podoba opozycji, to ma prawo do tego, natomiast kiedy rządziła, nic nie zrobiła w tym temacie - stwierdził wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Spór o sądy Anno Domini 2018 był też obywatelską lekcją prawa. Mnóstwo ludzi zrozumiało, czym się zajmują i na straży czego stoją, anonimowe dla wielu, instytucje. Krajowa Rada Sądownictwa miała pilnować, by politycy trzymali się z dala od sądów. Sąd Najwyższy miał być najważniejszym symbolem podziału władzy. Ci pilniej śledzący ten spór poznali kompetencje Trybunału Sprawiedliwości UE. Część poznała nawet definicję pytania prejudycjalnego.
Ta wiedza przyda się także po Nowym Roku.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24