- Czemu chcecie zmieniać ordynację? - pyta w Sejmie opozycja, bo PiS bez konsultacji i w ekspresowym tempie stara się przeforsować projekt zmian w ordynacji wyborczej. "Procedujecie tę ustawę skandalicznie" - krzyczy z sejmowej mównicy Paweł Kukiz. "Ustawa podporządkowująca Polskę PiS-owi" - taką nazwę proponuje opozycja.
Kiedy na rok przed wyborami władza chce zmieniać ordynację wyborczą, pojawia się pytanie o intencje. I opozycja odczytuje je jednoznacznie.
- Manipulujecie ordynacją wyborczą tak, żeby ustalić wynik wyborczy wcześniej, zanim te wybory się odbędą - mówił z mównicy sejmowej Sławomir Neumann z PO.
- To jest ordynacja skrojona pod was! Chcecie skroić wybory Polakom. To jest zbójecka i złodziejska ordynacja! Chcecie ukraść wybory Polakom! - tak proponowaną ordynację ocenia Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
PiS zarzutami w ogóle się nie przejmuje. I przypomina, że 4 lata temu w wyborach samorządowych oddano ponad 2 miliony głosów nieważnych, a PKW przez kilka dni nie była w stanie podać pełnych wyników.
Przedłużone wybory
- Bardziej przypominały wybory w Zimbabwe. Tam czekano (na wyniki - przyp. red.) trzy dni, u nas trzeba było sześć dni - mówi Łukasz Schreiber z PiS.
PKW ostrzega, że tym razem może być jeszcze gorzej, gdy w takim tempie PiS zmieni ordynację wyborczą.
- Może to grozić zdestabilizowaniem wyborów. Mówimy to jasno - tak projekt PiS ocenia Wojciech Hermeliński, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
PiS chce powołania nowych komisarzy wyborczych. Zamiast sędziów mają to być obywatele z wyższym wykształceniem prawniczym.
- Zastanawiamy się czy mamy dać ogłoszenie, czy gdzieś rozplakatować, że poszukujemy kandydatów? - dodaje Hermeliński.
Nowo powołani komisarze będą mieli prawo zmieniać okręgi wyborcze. Dotąd decydowały o tym samorządy.
- Czym się będą kierowali komisarze, dzieląc gminy na okręgi? Może własną wygodą, a może interesem czyimś interesem politycznym? - pyta socjolog dr Jarosław Flis.
Jeśli komisarz nie będzie bezstronny, to będzie rysował okręgi uwzględniając poparcie dla rządzącej partii. Dziś w samorządach PiS nie jest silne i opozycja uważa, że manipulowanie okręgami ma pomóc tej partii wygrać wybory.
- To kluczowa zmiana, która może zadecydować o wyniku wyborczym i o tym będą decydować ludzie nowi i nieprzygotowani, niedysponujący żadnymi analizami, skazani na łaskę PiS i ściągę z Nowogrodzkiej - mówi Marek Sowa z .Nowoczesnej.
"Dążenie do upartyjnienia wszystkiego"
PiS idzie jeszcze dalej. Chce zlikwidować większościowe wybory w małych gminach. Wszędzie ma obowiązywać ordynacja proporcjonalna, co oznacza, że obywatel głosuje nie na osobę, a na listę partyjną.
- Dążenie do upartyjnienia samorządu - tak pomysł ten ocenia Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
- Ludzie w gminie i tak głosują na człowieka, a nie na komitet - odpowiada Łukasz Schreiber z PiS.
Ale ordynacja proporcjonalna oznacza, że przy podziale mandatów małe ugrupowania zostaną praktycznie wyeliminowane.
Paweł Kukiz z mównicy sejmowej opowiedział o swoich kuluarowych rozmowach z politykami PiS, którzy mieli mu przyznać, że zmiana ordynacji wyborczej samorządów ma służyć zwiększeniu szans na władzę lokalną dla partii rządzącej.
PiS tłumaczy, że nowa ordynacja ma wyeliminować możliwość fałszowania wyborów. Będą przezroczyste urny i kamery oraz dwie komisje wyborcze. Jedna będzie przeprowadzać głosowanie, a druga liczyć głosy.
- Tok myślenia bolszewickiego jest u was powszechny i popularny; nieważne kto i jak głosuje, ważne kto liczy głosy. I chcecie mieć swoją komisję do liczenia głosów - tak pomysł ocenia Sławomir Neumann z PO.
- Jeżeli tylko Nowoczesna, Platforma, Kukiz'15 czy PSL zgłoszą swoich przedstawicieli, będą ich mieli w każdej komisji wyborczej i będą mogli pilnować, czy przypadkiem nie dochodzi do nieprawidłowości - mówi Marcin Horała z PiS.
PiS chce powołania komisji nadzwyczajnej, która w szybkim tempie rozpatrzy projekt. Wnioski o odrzucenie nie mają szans.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN