Strzał w złośliwego raka i eksperyment, który może wydłużyć życie. W Szpitalu Bródnowskim wielki dzień i niesamowita operacja. Pani Zofia ma glejaka, ale teraz także nadzieję, od kiedy dwóch profesorów podało jej lek, który do tej pory dostało tylko 16 pacjentów w Ameryce.
Pani Zofia ma w głowie glejaka wielopostaciowego i jej rokowania nie są dobre. Nie pomogła ani operacja, ani radioterapia czy też chemioterapia. Pozostała ostatnia deska ratunku, jaką jest badanie kliniczne. Druga faza - eksperyment.
Nowatorska w Europie metoda
- Nie myślę o tym. Idę po to, co mi jest naznaczone, nie przejmuję się. Jestem w rękach Boga i dwóch profesorów, którzy będą mieć nadzór nad pierwszą operacją w Polsce - mówi pacjentka.
Pani Zofia trafił w ręce dwóch profesorów. Są nimi Krzysztof Bankiewicz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco i Mirosław Ząbek ze Szpitala Bródnowskiego w Warszawie.
W poniedziałek podali pacjentce nowy, silny lek genetyczny, którego w Europie nikt jeszcze nie dostał. - Ten lek łączy się z receptorami, które są na komórkach nowotworowych, a drugą rzecz podajemy go bezpośrednio do guza - wyjaśnia prof. Bankiewicz. Podawanie leku czterema igłami bezpośrednio do guza było na bieżąco kontrolowane na rezonansie magnetycznym.
Lek ten jest kombinacją substancji biologicznej i chemicznej. Biologiczna zapewnia skuteczne dotarcie do guza, a chemiczna ma go po prostu zniszczyć. Dokładny skład obu części jest pilnie strzeżoną tajemnicą amerykańsko-kanadyjskiej firmy farmaceutycznej, która finansuje badanie.
- Jest to toksyna bakteryjna z silnym działaniem przeciwnowotworowym. Nie można jej kupić. Jest to sprawdzanie skuteczności takiego preparatu - mówi profesor Mirosław Ząbek.
Nadzieja w leku
Tu walka idzie nie o wyleczenie, tylko o wydłużenie życia. Liczy się każdy tydzień, każdy miesiąc. Glejak to wyjątkowo złośliwy nowotwór, który czasami bardzo szybko rośnie. Dlatego cały medyczny świat szuka leku na glejaka.
Dokładnie tak samo, jak u polityka SLD Tomasza Kality, tak nagle pojawił się u pani Zofii. Półtora roku temu, niespełna pięćdziesięcioletnia kobieta straciła na chwilę władzę w ręce. - 23 kwietnia, szykując się na urodziny wnuczki, suszyłam włosy i nie mogłam ręką wziąć wałka - mówi pani Zofia.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN