Imane Khelif, mistrzyni olimpijska z Algierii, oskarża między innymi Elona Muska i Donalda Trumpa o nękanie w sieci, na platformie X. Ona i pięściarka z Tajwanu, Lin Yu-ting, która wygrała finałowy pojedynek z Polką Julią Szeremetą, stały się bohaterkami sporu, czy na pewno są kobietami. Skąd się wzięły te wątpliwości? Chodzi o poziom testosteronu i chromosomy, a także o wcześniejszą dyskwalifikację Międzynarodowej Federacji Bokserskiej, w której wpływy na Władimir Putin.
Lot w eskorcie myśliwców F-16, a potem uroczyste powitanie złotej medalistki olimpijskiej - na Tajwanie Lin Yu-ting jest bohaterką. - Dzięki waszemu wsparciu moja ciężka praca została doceniona i dostrzeżona przez wszystkich, świat dowiedział się, gdzie jest Tajwan - powiedziała na lotnisku Lin Yu-ting.
Lin Yu-ting po walce z Julią Szeremetą zdobyła dla Tajwanu pierwszy złoty medal olimpijski w boksie i nikt nie ma tam wątpliwości, że jest kobietą. - Jestem bardzo dumna z tego, że zdobyła złoty medal, bo od początku musiała znieść potężną falę krytyki i bezpodstawnych oskarżeń z całego świata - oceniła studentka Sung Ruei-Chi.
Tajwanka była jedną z dwóch zawodniczek, wokół których przez całe igrzyska toczyła się dyskusja na temat płci. Druga, również mistrzyni olimpijska, to Algierka Imane Khelif - właśnie złożyła we Francji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko platformie X w związku z uporczywym nękaniem w sieci. W pozwie wymienieni są między innymi Elon Musk, J.K. Rowling i Donald Trump.
- Mam wszelkie kompetencje, by brać udział w tym turnieju. Jestem kobietą taką jak każda inna, urodziłam się kobietą, żyłam jako kobieta i jako taka rywalizowałam, nie ma tu wątpliwości. Są wrogowie mojego sukcesu, a to daje mu wyjątkowy smak - oświadczyła Imane Khelif.
Test płci i federacja powiązana z Putinem
Kontrowersję wywołała ubiegłoroczna decyzja Międzynarodowej Federacji Bokserskiej, która zdyskwalifikowała pięściarki w trakcie mistrzostw świata, uznając, że nie przeszły testu płci. Federacja jest blisko powiązana z Władimirem Putinem i sponsorowana przez Gazprom. Międzynarodowy Komitet Olimpijski stwierdził, że testy były nieprofesjonalne, a ich rezultaty nie mogą być traktowane poważnie.
- Same testy, sposób ich przeprowadzenia, pomysł, by je zrobić właściwie w ostatniej chwili, nic z tego nie jest uzasadnione i nie zasługuje na żaden komentarz - powiedział Mark Adams z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
CZYTAJ TEŻ: IO: Paryż miał uczyć się na błędach poprzedników. "To nie są igrzyska, jakie nam obiecano"
Międzynarodowa Federacja Bokserska sugerowała, że pięściarki miały za wysoki poziom testosteronu i męski zestaw chromosomów płciowych, a co za tym idzie - przewagę nad rywalkami. Żadna z tych zawodniczek nie jest osobą transpłciową. Urodziły się i wychowały jako kobiety.
- O te wskaźniki sport walczył od momentu, kiedy kobiety zaczęły uczestniczyć w sporcie wyczynowym, czyli prawie sto lat, nie znaleziono takich, popełniono wiele błędów, skrzywdzono masę ludzi, szukając tego jednoznacznego wskaźnika płci. Nie ma takiego. W tej chwili biologicznym, najważniejszym parametrem jest stężenie testosteronu - wskazuje prof. Marek Mędraś, endokrynolog z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
MKOl twierdzi, że sportsmenki przeszły pomyślnie wszelkie testy i badania przed przystąpieniem do rywalizacji na igrzyskach olimpijskich. W sprawie płci kierowano się tym, co wpisano w paszportach.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images