Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego już raz patronowało akcji za miliony. Konkretnie za 100 milionów euro. Tyle zapłaciło Fundacji Książąt Czartoryskich między innymi za "Damę z Gronostajem". Ale Fundacja przerzuciła miliony z Polski do Liechtensteinu. Teraz pada pytanie, czy narodowy interes na pewno na tym zyskał.
Ponad rok temu zakup "Damy z Gronostajem" był przedstawiany jako sukces i wielkie święto. Nie tylko kultury.
Teraz fundacja, której konto zasiliło prawie pół miliarda złotych, właśnie jest likwidowana.
- Ona spełniła już swoja misję, którą była ochrona kolekcji Czartoryskich - mówi Maciej Radziwiłł, członek zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich.
Teraz tym zajmuje się państwo, dlatego - jak dodaje Michał Radziwiłł - władze fundacji postanowiły ponad 90 procent majątku przelać na konto nowej - Le Jour Viendra - w Liechtensteinie.
- Uważamy, że prawodawstwo w Liechtensteinie jest o wiele bardziej stabilne, idziemy za przykładem między innymi fundacji Lanckorońskich - podkreśla Radziwiłł.
Inne prawo
To akurat nie dziwi. Nie tylko dlatego, że Liechtenstein do niedawna był uznawany za jeden z rajów podatkowych. Nie jest też tajemnicą, że polskie prawo trochę odstaje od tego w tym niewielkim księstwie.
- W świecie istnieje też pojęcie fundacji majątkowej, której zasadniczym celem jest ochrona majątku fundatorów - zaznacza prawnik Tomasz Wolski.
Za trzy tygodnie książę Czartoryski ma poinformować, czym ta nowa fundacja będzie się zajmowała - również w Polsce. Na razie jednak wracają pytania: jak to się stało, że kupiono kolekcję od księcia, który nie był jej właścicielem, jak twierdzi choćby były prezes Fundacji Książąt Czartoryskich. Wtedy, na znak protestu, podał się do dymisji.
- Czarę goryczy przelała informacja od członków rady fundacji, że w trakcie negocjacji z ministrem Czartoryski zażądał przelania całej kwoty na swoje prywatne konto, czyli to, co się teraz wydarzyło - uważa Marian Wolski, były prezes zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich.
W tej sprawie wszystko było bez precedensu - wielkość kolekcji, liczącej ponad 250 tysięcy przedmiotów, jej szacowana na 10 miliardów wartość, kwota wykupu, tempo transakcji.
- Zabezpiecza prawo własności właśnie narodu polskiego - podkreślał wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Zaskakujące tempo
Były minister kultury Bogdan Zdrojewski przypomina jednak, że przed wiekami fundacja była zakładana i dedykowana narodowi polskiemu i że zgodnie ze statutem fundacji, zbiory nie mogły być sprzedane i podzielone.
- Zaskakujące jest czas, tempo. Według mojej oceny mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu - podkreśla europoseł PO.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które "Fakty" poprosiły o wypowiedź w tej sprawie, napisało jedynie, że "nie zajmuje się nadzorowaniem fundacji w zakresie zgodnego z prawem dysponowania ich majątkiem".
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN