Piekło zamiast domów wychowawczych. Małżeństwu grozi do 8 lat więzienia

09.10.2018 | Piekło zamiast domów wychowawczych. Małżeństwu grozi do 8 lat więzienia
09.10.2018 | Piekło zamiast domów wychowawczych. Małżeństwu grozi do 8 lat więzienia
Jan Błaszkowski | Fakty TVN
09.10.2018 | Piekło zamiast domów wychowawczych. Małżeństwu grozi do 8 lat więzieniaJan Błaszkowski | Fakty TVN

Torturowane fizycznie i psychicznie, bite i głodzone dzieci. Jak brzmi akt oskarżenia przeciw dyrektorom ośrodków wychowawczych, które z wychowaniem nie miały nic wspólnego?

Domy tylko z nazwy - wychowawcze. Ujawnienie dramatów, które się w nich rozgrywały to efekt dziennikarskiego śledztwa programu "Uwaga TVN", po którym nastąpiło śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jest akt oskarżenia wobec małżeństwa Ż., prowadzącego Domy dziecka w Sucuminie i Starogardzie Gdańskim.

Zdaniem prokuratury - mieszkające w nich dzieci doświadczyły wiele, ale na pewno nie dobrego wychowania. - Stosowanie terroru krzyku, jak i terroru strachu - precyzuje Grażyna Wawryniuk z prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Jeśli wierzyć wychowankom, placówki przypominały bardziej kolonię karną. - Ostatnio była taka sytuacja, że chłopak nie chciał robić pompek. Został porażony paralizatorem, kopany w żebra, uderzony w twarz - opowiada jeden z nich.

Bicie dzieci przez tak zwanych "ciocię" i "wujka" miało być na porządku dziennym. Do tego poniżanie w myśl zasady, że dziecko w domu dziecka, nie może być przecież normalnym człowiekiem. - Że rodzice mogliby nas już zabić, bo nie ma z nas żadnego pożytku - takie słowa opiekunów wspomina jedno z pokrzywdzonych dzieci.

I tak przez 6 lat. Pokrzywdzonych jest 16 dzieci. - Rozumiem, że cięłam się czy coś w tym stylu. No ale mówić dziecku, że mogą dać nóż, i że może się pociąć, a oni to zatuszują; no to nie jest normalne - wspomina jedna z podopiecznych.

Koleżanka broniła koleżanki

Znikąd pomocy, bo opiekunowie mieli wsparcie szefowej Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie. Ta twierdziła, że zarzuty dzieci to wymysły i atak na opiekunkę. - To jest moja koleżanka, z którą znamy się od urodzenia. Nie wyrzeknę się tej znajomości - mówiła ówczesna dyrektor Tatiana Neumann.

- Wszystko powiedzieliśmy policji - mówią podopieczni. Co powiedzieli? - Prawdę. Powiedzieliśmy, że tu się nad nami znęcają.

Kontrole domów - wcześniej zapowiadane - były fikcją. - Podmiot zawsze może się przygotować do tej kontroli i usunąć to, co jest niewygodne - tłumaczy Katarzyna Stanulewicz z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku.

Dopiero po reportażu "Uwagi" - kontrolę przeprowadził Rzecznik Praw Dziecka. - Kiedy problem dotyka samych dzieci, to one powinny mieć możliwość opowiedzenia o tym - mówi Marek Michalak, RPD.

Oba domy wychowawcze zostały zamknięte. Pracę straciła też szefowa Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. - Dzieci zgodnie z wezwaniem wojewody zostały przeniesione do innych rodzajów placówek, tudzież pieczy zastępczej - informuje Bartosz Szadokierski, dyrektor PCPR w Starogardzie Gdańskim.

Oskarżone małżeństwo Ż. nie przyznaje się do winy i odmawia wyjaśnień. Czeka na prawomocny wyrok sądu.

- Czy rzeczywiście moi klienci popełnili zarzucane im czyny, czy też jest to kwestia fantazji wychowanków prowadzonego przez nich ośrodka? - zastanawia się Patryk Łukasiak, ich obrońca. Na razie mają zakaz opieki nad dziećmi. Za znęcanie się grozi im do 8 lat więzienia.

Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24