Ktoś je kupuje - tylko nie wiadomo kto i za ile. To podobno tajemnica handlowa. Chodzi o dziewięć koni arabskich, które nie zostały sprzedane podczas aukcji "Pride of Poland". Dwa miesiące mijają od wydarzenia, które miało być świętem konia arabskiego, a było wielką klapą.
O dumie narodowej mówiło się głośno, konie - sprzedaje się po cichu. - To jest takie mało transparentne - mówi Alina Sobieszak z kwartalnika "Araby Magazine".
Dziewięć polskich arabów, które nie znalazły nabywców na "Pride of Poland" teraz - zmienia właściciela. Na tegorocznej aukcji, która zakończyła się najgorszym wynikiem w historii licytacji w euro sprzedało się tylko czternaście koni.
- Koni się nie hoduje dla samej hodowli, ale również, żeby z tego żyć i hodować konie, które rynek przyjmie - mówi Jerzy Białobok, były prezes stadniny koni w Michałowie.
"Tajemnica handlowa"
Każda z państwowych stadnin co roku ma na sprzedaż około osiemdziesięciu koni. Tłumacząc aukcyjną klapę minister rolnictwa mówił, że nie sprzedawać tu należy, a chronić polskie klejnoty koronne. - Nas interesuje genetyka, a ta została przez ostatnie lata zmarnowana (...) i dlatego trzeba to odbudować. Dla nas jest to ważniejsze niż przychody. A przychody nie były takie małe (..) sprzedaliśmy kilkanaście koni, natomiast nie chcieliśmy wyprzedawać - mówił w sierpniu Krzysztof Jurgiel.
Dwa miesiące po słynnej aukcji ideały zweryfikowała rzeczywistość. - Zawsze jest problem z koniem, który się raz nie sprzeda - mówi Maciej Grzechnik, prezes stadniny koni w Michałowie.
Za drugim razem miało więc pójść lepiej. Miało, bo kto i za ile kupił teraz janowskie araby, to już tajemnica. - Nie możemy powiedzieć, bo to jest tajemnica handlowa spółki. O cenach nie będziemy mówić, ale mogę powiedzieć, że dlatego sprzedajemy w tej chwili, bo ceny są wyższe niż były oferowane na aukcji - mówi Sławomir Pietrzak, prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim.
Gdzie trafiły konie? - Do różnych krajów zostały sprzedane, do Danii, do Szwecji... Do różnych - odpowiada prezes.
- Zostały sprzedane klacze z listy aukcyjnej więc ci wszyscy, którzy interesują się aukcją, chyba mają prawo wiedzieć, za jakie kwoty i do kogo te konie poszły - mówi jednak Alina Sobieszak.
Przetarg po aukcji
Kwoty ujawniła zaś druga państwowa stadnina - w Michałowie. W przetargu dwie klacze z list "Pride of Poland" zostały sprzedane za szesnaście tysięcy euro każda. W przypadku jednej - to kwota dwukrotnie wyższa, od tej oferowanej wcześniej na aukcji.
W przetargu konie kupować mieli również włoscy pośrednicy, którzy byli zatrudnieni przy tegorocznej aukcji Pride of Poland i odpowiadali za jej promocję. - Za aukcyjny PR, za katalog i za dostarczenie klientów - zauważa Jerzy Białobok, były prezes stadniny koni w Michałowie.
- Nie ma żadnego konfliktu interesów, na publicznej aukcji każdy ma prawo kupić konia - mówi prezes stadniny koni w Michałowie Maciej Grzechnik.
Tak jak i stadnina ma prawo konia sprzedać. Budżet, nadszarpnięty po aukcji "Pride of Poland", trzeba przecież zbilansować.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN