Poseł PiS Stanisław Piotrowicz twierdzi, że po wprowadzeniu stanu wojennego – jako prokurator – starał się pomagać opozycjonistom powiązanym z podkarpacką „Solidarnością”. Reporter „Faktów” TVN pojechał na Podkarpacie sprawdzić, co o przeszłości posła PiS mówią byli opozycjoniści.
Adam Ruchlewicz to jedna z legend podkarpackiej „Solidarności”. Mówi, że mimo upływu lat doskonale pamięta kwietniowy dzień w 1984 roku. Zatrzymanie, rewizja i wizyta prokuratora w domu.
Zatrzymano go, bo kolportował ulotki i zakazaną prasę. Rewizje w jego sanockim mieszkaniu miał osobiście nadzorować prokurator Piotrowicz. – On mnie przesłuchał, ale to było bez żadnych papierów. Nic nie pisał. Cale dwa dni to oni nic nie pisali – mówi.
W celi spędził 48 godzin. Przed więzieniem uratowała go amnestia.
Ruchlewicz nie przypomina sobie, by Stanisław Piotrowicz łagodnie go traktował podczas przesłuchania. Na pewno nie starał mu się pomóc. – Tam nikt nie pomagał, nikt – podkreśla opozycjonista.
Pominięty epizod
Na Podkarpaciu – w Jaśle, Krośnie i Sanoku – reporter „Faktów” TVN spotkał się z byłymi opozycjonistami. Ludźmi, którzy nie raz w latach PRL byli przesłuchiwani i skazywani. Żaden z nich nie potwierdza, by Piotrowicz pomagał ludziom walczącym z komuną. – Gdyby coś takiego miało miejsce, to na sto procent bym wiedział. Czy to od chłopców, czy to od adwokatów – podkreśla Zygmunt Zawojski, były szef podkarpackiej „Solidarności”.
Byli opozycjoniści chętnie mówią o karierze prokuratora. Szczególnie po tym, gdy ujawniono, że to on podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko Antoniemu Pikulowi.
11 lat temu – gdy Stanisław Piotrowicz startował do Senatu – na swojej ulotce nie wspomniał, że był członkiem PZPR. Przekonywał za to, że po wprowadzeniu stanu wojennego odmówił prowadzenia śledztw politycznych, za co miał zostać zdegradowany.
Jednak pod aktem oskarżenia przeciwko Pikulowi, Piotrowicz podpisał się w 1982 roku. Czyli rok po wprowadzeniu stanu wojennego.
"Nic nie wiem, żeby pomagał"
– Dostał krzyż (Brązowy Krzyż Zasługi w 1984 roku – przyp. red.), więc chyba nie miał dyscyplinarnego postępowania. Bo przecież gdyby miał, to prokurator nie wystąpiłaby o odznaczenie – zaznacza Karol Heliński, który w stanie wojennym był jednym z nielicznych obrońców w procesach politycznych na Podkarpaciu.
Jak podkreśla, w krośnieńskiej prokuraturze był jeden śledczy pomagający opozycjonistom. Ale nie był to Piotrowicz. – Nic nie wiem na ten temat, żeby pomagał. Jestem przekonany, że gdyby pomagał, to wiedziałbym o tym – mówi adwokat.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN