Minister Ziobro odwołuje kolejnych sędziów. Stanowisko stracił między innymi prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie - rzekomo z powodu przewlekłości postępowań. Ale jego sąd jest w rozpatrywaniu spraw karnych numerem jeden.
Zbigniew Ziobro nie musiał się we wtorek niczego obawiać. Jego pozycja w rządzie jest niezachwiana, bo realizuje to, co dla PiS dziś najważniejsze - przejęcie wymiaru sprawiedliwości i powołanie nowych sędziów o - jak powiedział Stanisław Piotrowicz - "mentalności służebnej wobec państwa i narodu".
- Co się bierze pod uwagę, jak nie osiągnięcia zawodowe? No chyba stopień spolegliwości - ocenia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
Lecą głowy
Gdy PiS świętuje powołanie nowego rządu, minister robi swoje. Tylko we wtorek, tylko w Poznaniu, zostało odwołanych dwóch prezesów sądów rejonowych. Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu, poinformował, że stało się to "bez uzasadnienia". Zwolniony został też prezes Sądu Okręgowego w Kielcach i prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
Odwoływanie prezesów ministerstwo tłumaczy w specjalnym komunikacie. Zarzut główny: przewlekłość postępowań i zaległości.
Z tymi argumentami nie zgadza się odwołany prezes w Szczecinie - powołany już przez ministra Ziobrę -bo akurat mają pierwszy wynik w kraju, jeśli chodzi o rozpatrywanie spraw karnych. Powód odwołania Macieja Żelazowskiego może być inny. Uczestniczył on w lipcowych marszach w obronie sądów. - Każdy obywatel, a zwłaszcza sędzia, ma prawo wypowiadać się w sytuacji, gdy niezawisłość sądów jest zagrożona - oświadczył.
Dla stowarzyszeń sędziowskich cel tych wszystkich zmian jest jasny. - Ministerstwo zmierza do tego, żeby sądy obsadzić swoimi ludźmi - twierdzi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
KRS do wymiany
Minister Ziobro od lipca 2017 roku wymienił już 100 prezesów i wiceprezesów sądów, a niedługo Sejm wymieni skład Krajowej Rady Sądownictwa. Przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski obawia się, że większość nowego składu wybierze "jedna opcja polityczna". Irena Kamińska apeluje do sędziów, by nie "zgłaszali się na wolne stanowiska" w KRS.
Według stowarzyszeń sędziowskich ustawa o KRS jest niezgodna z konstytucja, bo przerywa kadencję KRS i zezwala na wybór członków-sędziów przez polityków. Dlatego Nowoczesna i PSL zdecydowały, że w wyborze składu nowej KRS nie wezmą udziału.
- Niech PiS bierze 100 procent odpowiedzialności - mówi szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Nie wyobrażamy sobie udziału w politycznym skoku na niezależny wymiar sprawiedliwości - dodaje Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna).
PO się waha
Platforma Obywatelska jeszcze nie podjęła decyzji w tej sprawie. Borys Budka argumentuje, że współudział w wyborze nowego składu KRS pozwoli PO na to, by "patrzeć na ręce tym, którzy będą w tej radzie zasiadać".
Ale według sędziów jakakolwiek kontrola to ułuda. - Nie wchodźmy w takie rozwiązania, bo za chwilę każdą zwykłą ustawą będzie można zlikwidować różne organy opisane w konstytucji - mówi Waldemar Żurek, rzecznik KRS. - To jest branie udziału w demontażu niezależności sądów. Sądów, które stoją na straży praw obywateli - przekonuje Markiewicz.
Może być więc tak, że w głosowaniu nad wyborem nowego składu KRS weźmie udział tylko PiS. - W państwie o silnej demokracji ważna jest konstruktywna opozycja. Szkoda, że w Polsce takiej nie ma - ubolewa Stanisław Piotrowicz (PiS).
Choć ustawa przewiduje wybór członków-sędziów KRS większością 3/5 głosów, to gdy to się nie uda, wystarczy większość bezwzględna. A tę PiS ma.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24