Opozycja obawia się, że PiS zbyt radykalnie zmienia ordynację wyborczą. Nawet Państwowa Komisja Wyborcza ostrzega przed kompletnym chaosem podczas wskazywania za rok nowych burmistrzów, radnych i członków sejmików. Granice okręgów można zmienić, powołać nowych komisarzy i przy okazji podziękować obecnym członkom PKW.
W znaczniej spokojniejszej atmosferze nadzwyczajna komisja sejmowa rozpoczęła prace nad zmianami w ordynacji wyborczej, ale według opozycji propozycje są równie groźne, jak zmiany w sądach.
- Wy chcecie tym projektem zmian w kodeksie wyborczym ustawić wybory - mówił Marek Sowa, poseł Nowoczesnej, na wtorkowej obradach komisji sejmowej.
Wolne wybory to jedno z największych osiągnięć demokracji. Ordynacja może to zmienić. - Może doprowadzić do tego, że niedługo właściwie nie będzie sensu organizować tych wyborów. Dlatego, że ordynacja, okręgi i osoby, które nad nimi czuwają to wszystko będzie sterowane politycznie - ostrzegał w "Kropce nad i" prof. Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Politycy partii rządzącej zupełnie inaczej patrzą na całą sprawę. - To projekt, który wprowadza szereg dobrych zmian - mówi Łukasz Schreiber, poseł PiS.
Skład PKW już teraz do wymiany?
PiS odpowiada, że chodzi wyłącznie o to, żeby usprawnić proces wyborczy. A na zarzuty, że nie było żadnych konsultacji i żadnych ekspertyz, partia ma jedną odpowiedź. - Odbywa się cały czas debata publiczna za pośrednictwem zarówno środków masowego przekazu, jak i nie tylko - wskazuje Marcin Horała, poseł PiS.
W tej debacie najgłośniej alarmuje Państwowa Komisja Wyborcza. Szefowie instytucji przestrzegają, że tak szybkie i rozległe zmiany mogą zdestabilizować przebieg wyborów.
PiS chce, aby zamiast dotychczasowych 51 komisarzy wyborczych było ich 8 razy więcej, czyli 396 - bez gwarancji apolityczności. I to nie sędziów, ale osób, dla których jedynym wymogiem będzie posiadanie wyższego wykształcenia prawniczego.
- Te osoby trzeba przeszkolić. Powinny one się zaznajomić z nowymi przepisami, ale to musi trwać - komentuje Beata Tokaj, szefowa Krajowego Biura Wyborczego.
PiS zapewnia, że zastrzeżenia PKW bierze pod uwagę. Bezustannie daje też do zrozumienia, że organ ten po prostu nie chce żadnych zmian. Dlatego w czasie posiedzenia komisji, bliski partii rządzącej Ruch Kontroli Wyborów zgłosił propozycję, aby skład PKW wymienić już teraz, a nie po wyborach. - Nic o tym nie wiem. Nie ma takich planów - zapewnia poseł PiS Łukasz Schreiber.
Problem z niedoświadczonymi komisarzami jest jeszcze taki, że to oni mają wyznaczać nowe okręgi wyborcze. I mogą to zrobić tak, że będą jak najbardziej korzystne dla PiS. - Wyznaczanie okręgów jest najczęstszym na świecie metodą manipulacji wynikami wyborów - komentuje prof. Matczak.
Opozycja nie unika porównań z krajami autorytarnymi - Erdogan, kiedy nie mógł sobie poradzić w wyborach samorządowych w Stambule i dużych miastach, zmieniał okręgi wyborcze - wskazuje Grzegorz Schetyna, lider PO. Okręgi będą krojone w zależności od mapy poparcia PiS w danych regionie.
- Trzymandatowy okręg wyborczy to jest próg na poziomie 20 proc. Żaden mały komitet lokalny i mała partia nie jest w stanie takiego progu przekroczyć. To jest działanie tylko dla dużej partii, którą jest PiS - przewiduje Sławomir Neumann, szef klubu poselskiego PO.
Partia rządząca uważa zupełnie inaczej. - Okręgi się zmieniają i zaręczam, że byłoby tak także wówczas, gdyby tej zmiany nie było - dodaje poseł Łukasz Schreiber.
"Intencja wnioskodawców jest dosyć jasna"
Eksperci alarmują także w inne sprawie. - Samorządowcy, którzy dwa razy zostali wybrani na urząd prezydenta nie będą mogli kandydować. Ta zmiana wejdzie od razu - analizuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista.
To byłoby wbrew deklaracjom PiS, ale eksperci wczytują się dokładnie w sam projekt. Stanowi, że kandydatem na wójta nie może być osoba wybrana dwukrotnie na tę funkcję w wyborach powszechnych.
W przepisach przejściowych jest zastrzeżenie, że ograniczenie kadencji do dwóch zaczyna się od wyborów samorządowych z 2014 roku. - To jest po prostu normalne oszustwo. Przepis jest niejasny i skomplikowany i nie każdy go odczyta bezpośrednio - komentuje Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
PiS odpowiada, że ograniczenie kadencji do dwóch ma nie obowiązywać wstecz. - Intencja wnioskodawców jest dosyć jasna i wątpliwości są tworzone sztucznie - zapewnia poseł Horała.
Eksperci jednak są pełni obaw. - Nie będą brane pod uwagę intencje projektodawców, tylko literalne brzmienie przepisu - wskazuje prof. Chmaj. Opozycja alarmuje, że PiS, otwierając pole do interpretacji, może faktycznie zakazać długoletnim samorządowcom kandydowania.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN